*Dwa tygodnie później*
Z Zaynem już w porządku. W zeszłym tygodniu wypuścili go ze szpitala, a już za dwa dni wyjeżdża z resztą na jakąś trasę. Ale co z nami? Tego nie wiedziałam. Czułam coś do niego, on chyba też, ale żadne nie chciało na razie się wiązać... Znaczy, Zayn nie chciał... To wszystko było zbyt skomplikowane. Kiedy jesteśmy we dwoje, przytulamy się, śmiejemy, ale gdy tylko pojawia się reszta, wszystko znika. Kompletnie tego nie pojmuję. Jason? Przez ostatnie tygodnie był na "niespodziewanym wyjeździe". Tchórz. Nie miał odwagi spojrzeć mi w oczy i tyle. Nie wiem, co będzie z nasza przyjaźnią. Za kilka dni ma egzaminy, więc musi się pojawić.
Idąc szkolnym korytarzem natknęłam się na Jake'a i Carlosa - chłopaków ze starszej klasy.
-Hej, co tam?- zapytałam, witając się z nimi.
-Jakoś leci. Sky, chcesz przyjść do nas na domówkę?
-Kiedy?
-W piątek, trzeba się odstresować przed testami.- Carlos uśmiechnął się łobuzersko.
-Ile osób ma być?- nie chciałam powtórki z imprezy Jasona.
-Nie wiemy, ale raczej nie za dużo. Tylko nasz rocznik, może trochę starszych.
-W takim razie przyjdę z Amy.- uśmiechnęłam się.
-Nie ma sprawy.- odpowiedzieli chórem, po czym się rozeszliśmy.
Lekcje były nudne, jak zwykle. Dostałam pałę z matmy. O nie. Ostatnio chodzę do szkoły tylko po to, żeby po prostu być, a do ocen w ogóle nie przywiązuję wagi.
Wracałam razem z Amy. Wtajemniczyłam ją, co do piątkowej imprezy. Miałyśmy jeszcze dwa dni, ale warto się przygotować. Jak zwykle wpadłyśmy jeszcze do Starbucksa i się rozeszłyśmy.
-Hej.- przywitała mnie kuzynka, kiedy weszłam.
-No cześć.- uśmiechnęłam się. -Dostałam zaproszenie na imprezę w piątek, mogę iść, prawda?
-Gdzie?
-U kolegów.
-Których?
-Z klasy.- skłamałam.
-No dobra. Tylko się pilnuj.
-Pewnie.- uśmiechnęłam się. -Dzięki.- powiedziałam, po czym przytuliłam ją i poszłam do siebie.
Rzuciłam torbę w kąt pokoju i weszłam na twittera. Dostałam nawet sms'a od Zayna. Pogadałam z nim chwilę. Znów był... normalny? Czyli pewnie nikogo nie było wokół. Ugh, nie rozumiem tej relacji.
*Dwa dni później*
-Halo?- powiedziałam zaspanym głosem do słuchawki. Spojrzałam na zegarek - 5:30. Co za menda dzwoni o tej porze?
-Dziś piątek!- usłyszałam radosny głos Amy.
-Fajnie. I co z tego?- odpowiedziałam wkurzona.
-Co z tego?! Impreza Jake'a i Carlosa!
-Ja pierdolę. I budzisz mnie tylko po to?
-Mmm... tak? Chociaż i tak powinnaś już wstać i myśleć, co założysz! A właśnie, co ty na to, żeby zrobić sobie wolne od szkoły i pójść na małe zakupy?- kochałam ją, ale w tym momencie chciałam rozszarpać.
-Pa, Amy.- rozłączyłam się i znowu starałam się usnąć. Pięć minut, dziesięć, piętnaście... Nie dało się. Zabiję szmatę. W końcu się podniosłam i usiadłam na łóżku. Pomysł zakupów nie był taki zły, zważywszy na to, co miałam w szafie. Nikt nie musi wiedzieć o wagarach, najwyżej Zayn napisze mi jakieś zwolnienie. Szybko napisałam Amy sms'a i zaczęłam się szykować. Wyciągnęłam TEN zestaw, ubrałam się, umalowałam i zeszłam na dół. Podczas jedzenia odebrałam wiadomość, że przyjaciółka już czeka pod domem. Szybko zebrałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam.
-No hej.- uśmiechnęła się Amy, kiedy wsiadłam do jej czerwonego kabrioletu.
-Cześć.- pocałowałam ją w policzek. -Gdzie konkretnie jedziemy?- zapytałam.
-Wszędzie po kolei?- zaśmiała się i ruszyła.
Do centrum handlowego dotarłyśmy po jakiś dwudziestu minutach. Obeszłyśmy dosłownie każdy sklep, żeby w końcu kupić dwa idealne zestawy. Amy wybrała TEN. Będzie wyglądać świetnie. Ja postawiłam na TO. Zmęczone łażeniem usiadłyśmy jeszcze na kawie i lodach.
-Jak tam ci się układa?- zapytała nagle.
-Co masz na myśli?- zmarszczyłam brwi, nie bardzo wiedząc, o co chodzi.
-No wiesz... Z Zaynem...- zaczęła nerwowo bawić się palcami, na co wybuchnęłam śmiechem. -No co?
-Mnie i Zayna nic poważnego nie łączy.- nie do końca skłamałam. Bo to nie było nic poważnego, prawda?
-Sky, kiedy wreszcie przestaniesz się oszukiwać?
-Nie mam pojęcia, o czym mówisz. O czym wy wszyscy mówicie. Zayn jest fajny, ale nie sądzę, żeby coś z tego wyszło.
-Ugh, chociaż przyznałaś, że ci się podoba.
-Ja wcale nie...
-Tak, tak, chodźmy już!- wstała i śmiejąc się pociągnęła mnie za rękę w stronę wyjścia.
-Am, co my tak właściwie będziemy robić przez następne...- spojrzałam na zegarek, żeby sprawdzić, ile zostało do zakończenia lekcji. -Dwie godziny?- jęknęłam.
-Ciuchy już mamy, może kosmetyczka?- zaproponowała, na co przytaknęłam. -Więc w drogę.- uśmiechnęła się.
-No hej.- uśmiechnęła się Amy, kiedy wsiadłam do jej czerwonego kabrioletu.
-Cześć.- pocałowałam ją w policzek. -Gdzie konkretnie jedziemy?- zapytałam.
-Wszędzie po kolei?- zaśmiała się i ruszyła.
Do centrum handlowego dotarłyśmy po jakiś dwudziestu minutach. Obeszłyśmy dosłownie każdy sklep, żeby w końcu kupić dwa idealne zestawy. Amy wybrała TEN. Będzie wyglądać świetnie. Ja postawiłam na TO. Zmęczone łażeniem usiadłyśmy jeszcze na kawie i lodach.
-Jak tam ci się układa?- zapytała nagle.
-Co masz na myśli?- zmarszczyłam brwi, nie bardzo wiedząc, o co chodzi.
-No wiesz... Z Zaynem...- zaczęła nerwowo bawić się palcami, na co wybuchnęłam śmiechem. -No co?
-Mnie i Zayna nic poważnego nie łączy.- nie do końca skłamałam. Bo to nie było nic poważnego, prawda?
-Sky, kiedy wreszcie przestaniesz się oszukiwać?
-Nie mam pojęcia, o czym mówisz. O czym wy wszyscy mówicie. Zayn jest fajny, ale nie sądzę, żeby coś z tego wyszło.
-Ugh, chociaż przyznałaś, że ci się podoba.
-Ja wcale nie...
-Tak, tak, chodźmy już!- wstała i śmiejąc się pociągnęła mnie za rękę w stronę wyjścia.
-Am, co my tak właściwie będziemy robić przez następne...- spojrzałam na zegarek, żeby sprawdzić, ile zostało do zakończenia lekcji. -Dwie godziny?- jęknęłam.
-Ciuchy już mamy, może kosmetyczka?- zaproponowała, na co przytaknęłam. -Więc w drogę.- uśmiechnęła się.
*Cztery godziny później*
Zajęło to dłużej, niż oczekiwałyśmy, ale po tych kilku godzinach wyszłyśmy wreszcie z salonu. Obydwie miałyśmy teraz mocny makijaż, pomalowane paznokcie i idealnie ułożone fryzury.
-To co, na chwilę do ciebie, a potem prosto do Carlosa i Jake'a?- zapytała Amy.
-El jest na jakimś pokazie, więc spoko.
Po jakiś 20 minutach byłyśmy już w domu. Weszłyśmy na twittera, żeby zobaczyć, czy ludzie są podekscytowani. Okazało się, że większość nawet nie wiedziała, że tam będziemy – może i lepiej... Zanim się obejrzałyśmy, taksówka już na nas czekała. Nakręcone szybko wyszłyśmy i do niej wsiadłyśmy. Po niedługim czasie byłyśmy pod domem Carlosa. Domem? To była willa! Dudniącą muzykę można było usłyszeć już z parunastu metrów. To, co zadzwiło nas na pierwszy rzut oka to ilość ludzi. Mówili, że będzie kilkadziesiąt osób, nie kilkaset!
Po jakiś 20 minutach byłyśmy już w domu. Weszłyśmy na twittera, żeby zobaczyć, czy ludzie są podekscytowani. Okazało się, że większość nawet nie wiedziała, że tam będziemy – może i lepiej... Zanim się obejrzałyśmy, taksówka już na nas czekała. Nakręcone szybko wyszłyśmy i do niej wsiadłyśmy. Po niedługim czasie byłyśmy pod domem Carlosa. Domem? To była willa! Dudniącą muzykę można było usłyszeć już z parunastu metrów. To, co zadzwiło nas na pierwszy rzut oka to ilość ludzi. Mówili, że będzie kilkadziesiąt osób, nie kilkaset!
Już przy samym wejściu przywitały nas okrzyki imprezowiczów. Sprawiali wrażenie, jakby byli tu od przynajmniej godziny, kiedy w rzeczywistości całe wydarzenie zaczęło się kilkanaście minut temu.
Większość ludzi wyglądała na starszych, ale nam to nie przeszkadzało. Szczerze mówiąc, nawet to lepiej, niż niektórzy z naszej klasy.
W środku było już lepiej. Amy od razu powędrowała w kierunku barku z procentami. Zaśmiałam się cicho, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Każdy normalny człowiek ma prawo wypić, a ja muszę w końcu nauczyć się pilnować. Nie mogłam po tym wszystkim tak po prostu rzucić się w wir wódki.
Po krótkich poszukiwaniach znalazłam Jake’a i Carlosa. Usiadłam z nimi, a niedługo potem doszła do nas Amy z drinkiem w ręku. Po drodze poznałam jeszcze z tysiąc osób, z czego zapamiętałam może trzy imiona.
-Tak w ogóle, nieźle wyglądacie, dziewczyny.- zaczął Jake, kiedy siedzieliśmy na białej, skórzanej sofie.
-Wiemy o tym.- zaśmiała się Am.
-Sky, masz ochotę zatańczyć?- zapytał nagle Carlos.
-Jasne.- uśmiechnęłam się w jego stronę i wstałam.
Impreza strasznie mi się podobała. Dobra muzyka, ludzie ogólnie cały klimat! Tańczyłam dosłownie ze wszystkimi, z małymi przerwami na złapanie oddechu. Podczas jednej z nich usiadłam obok mojego towarzystwa. Podszedł do nas Chris, chłopak z klasy gospodarzy.
-Idziecie z nami?- zapytał.
-Gdzie?- odpowiedział Carlos pytaniem na pytanie.
-Towar się kończy, a poza tym, idziemy się lepiej zabawić.- uśmiechnął się łobuzersko. Carlos spojrzał na mnie pytająco.
-Czemu nie.- wzruszyłam ramionami i razem z Amy poszłyśmy za nim.
Na dworzu zebrała się grupka około piętnastu osób. Szliśmy ulicą, śpiewaliśmy, darliśmy się jak pojebani. Byłam trzeźwa, ale biorąc pod uwagę stan innych, dużo to nie zmieniało. Kilka zakrętów w boczne uliczki i kompletnie straciłam orientację w terenie. Nagle poczułam, że ktoś się do mnie przytula. Myślałam, że to Amy, ale się myliłam. Był to jakiś wysoki chłopak, którego imienia nie pamiętałam. Na początku potraktowałam to jako żart, jednak kiedy nie chciał mnie puścić zaczęłam się denerwować. W między czasie zabawa się rozkręcała i chłopaki zaczęli puszczać petardy. Huk był ogromny! Wszyscy się śmialiśmy.
-Hej! Co wy tam robicie?! Nie ruszać się!- usłyszeliśmy krzyki zza pleców, przerywane szczekaniem psa.
-Cholera.- wypowiedzieli wszyscy prawie jednocześnie. Policja. Byli tu i prawie nas mieli. Każdy zaczął biec przed siebie. Ja dodatkowo musiałam się jeszcze wyrwać temu kolesiowi, który był już chyba bardzo wstawiony, bo nie wiedział, co się dzieje. Kiedy już mi się to udało, puściłam się pędem. Fakt, że było koło trzeciej nie ułatwiał sprawy. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym się nie wywaliła. Potknęłam się o jakąś gałąź, czy cholera wie, o co. Poczułam przeszywający ból w nodze. Chciałam już wstać, kiedy pomógł mi... policjant. Świetnie. Przeklinając na niego w myślach, wsiadłam z Jake’m, którego również dopadł, do radiowozu. Chłopak powiedział mi, że złapali Carlosa, Amy i jeszcze dwie osoby, których aż tak nie kojarzyłam. Ugh, Eleanor mnie zabije. Naprawdę! To wszystko wina tego idioty, który zaproponował nam wyjście... Bo mu się towar skończył?! Kiedyś go dorwę. Minęło kilka minut, podczas których bez słowa wpatrywałam się w okno, po których dołączyliśmy do reszty na komisariacie. Wypytywali nas o różne pierdoły, dane osobowe itp. Nie powiem, policę zdziwiła moja bogata kartoteka. Głównie były tam rzeczy typu sytuacje podobne do obecnej lub znalezienie mnie gdzieś na haju, pod wpływem... Chyba wolałabym teraz również być nawalona. Przynajmniej byłoby trochę lżej. Na szczęście nas nie zamknęli. Zadzwonili do opiekunów, żeby nas odebrali. W przypadku zdecydowanej większości rodzicie darli się na balangowiczów, grożąc różnymi karami. W moim przypadku było inaczej. El przyszła po mnie spokojna jak nigdy. Gdy jechałyśmy samochodem, nic nie mówiła. Jednak wiedziałam, że to cisza przed burzą... Miałam rację. Wybuchła dopiero, kiedy byłyśmy w domu.
-Sky, możesz mi, kurwa, powiedzieć, co ty zrobiłaś?!- wydarła się, aż podskoczyłam.
-El, nie rozumiesz! Poza tym, możesz być ciszej, jest czwarta nad ranem...
-Ale jak ty darłaś się z tymi gówniarzami w środku miasta to było dobrze, tak?!- zaczęła wymachiwać rękami. –Miałaś być na imprezie, na której będzie kilkadziesiąt osób i z tego co pamiętam, mieli być z twojej klasy! Sky, cholera, niektórzy z nich byli starsi ode mnie!
-To nie miało się tak skończyć! Myślisz, że zrobiłam to celowo?!- starałam się bronić.
-Myślałam, że będziesz bardziej odpowiedzialna. Na dodatek jesteś trzeźwa, wiedziałaś, co robisz! Nie rozumiem cię, dziewczyno! Przecież to kolejna rzecz do twoich papierów!
-Nie przesadzaj!- wkurzyłam się. Ok, rozumiem, źle zrobiłam, ale po co to rozdmuchiwać?
-„Nie przesadzaj”?! Skylar, zostałaś złapana przez POLICJĘ! Co będzie następnym razem? Rozboje, znajdą przy tobie broń, znow narkotyki?! Dziewczyno, opanuj się!
-Wiesz co, nie chce mi się z tobą gadać. Do wszystkiego podchodzisz cholernie poważnie!
-Idź już na górę, zejdź mi z oczu. –warknęła, a ja poszłam do swojego pokoju.
Gdy byłam już na górze nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Spać na pewno nie będę. Postanowiłam wejść na twittera i zobaczyć, co z resztą imprezowiczów. Jak się okazało, policja wbiła również do domu Carlosa. Współczuję mu. Nie wiedząc co robić dalej weszłam na jakąś stronę o 1D, żeby się dowiedzieć, co u nich. Szczerze? Nie było ich dosłownie jeden dzień, a już tęskniłam. Dobrze, że mają tylko tydzień koncertów, a potem wracają do Londynu... Chyba właśnie wpadłam na pewien pomysł. Pospiesznie kupiłam jeden z ostatnich biletów i zamknęłam laptopa. El już spała. Wzięłam szybki prysznic, a paręnaście minut później zaczęłam się pakować. Kiedy nie dałam rady zmieścić do walizki wszystkiego, co potrzebne "pożyczyłam" drugą z garderoby kuzynki. Do końca sama nie wiedziałam, co robiłam, ale co tam. Zanim się obejrzałam, zegarek wskazał ósmą, jednak wcale się tym nie przejęłam, Eleanor zapewne będzie spać do jakiejś jedenastej, więc miałam czas. Przebrałam się w TO i odświeżyłam makijaż. Oczywiście to zajęło mi najwięcej czasu, bo pierdoła Sky nie byłaby sobą, gdyby nie trząsnęła ręką i nie zrobiła sobie kreski na pół twarzy.
Skończyłam lekko po dziewiątej. Jak wcześniej sprawdziłam, pociąg był na 10:20. Przez chwilę nawet myślałam nad tym, co robię, ale raz się żyje. Napisałam liścik o treści "będę za jakiś tydzień, nie martw się. xx" i położyłam go na stole kuchennym dla Elki. W głowie już wyobrażałam sobie jej reakcję i mimowolnie się zaśmiałam.
Złapałam taksówkę i, zahaczając o kawiarnię, udałam się w stronę peronu. Byłam tam akurat na czas (poznajcie uroki londyńskich korków).
Podróż trwała ponad dwie godziny. Oczywiście w połowie drogi zaczął dzwonić telefon, więc go wyłączyłam. Gdy byłam już w Cardiff, czyli w miejscu dzisiejszego koncertu, postanowiłam pochodzić trochę po mieście. Choć walizki utrudniały poruszanie się, jakoś dałam radę. Po wyjściu z restauracji, do której wpadłam na obiad, złapałam taksówkę i podjechałam pod arenę. Zajęło to jakieś pół godziny (co jest dzisiaj z tymi korkami?!), ale może to i lepiej, bo wszystkie faneczki były już w środku i nie musiałam się przez nie przeciskać. Nie daj Boże, jeszcze któraś by mnie rozpoznała.
Byłam strasznie zestresowana, nie wiedziałam, czy plan wypali. Powolnym krokiem podeszłam "na tyły", gdzie stał duży tourbus. Miałam wielkie szczęście, bo akurat stał przy nim ochroniarz, który widział mnie kiedyś z El i chłopakami. Podeszłam do niego z wielkim uśmiechem na twarzy, a po kilku minutach przekonywania wpuścił mnie do środka. Prosiłam go, żeby nikomu nic nie mówił, bo chciałam zrobić im niespodziankę. Dopiero zaczęli koncert, więc nie musiałam się, jak na razie, o nic bać. Gdy przeszłam do centralnej części pojazdu opadła mi szczena. Jeden tourbus był lepszy, niż wiele mieszkań i domów, które kiedykolwiek widziałam! Naprawdę nieźle się urządzili.
Rozsiadłam się na łóżku któregoś z chłopców i zaczęłam oglądać telewizję. Potem wzięłam tablet, który leżał na stoliku i przeglądałam różne strony. Na pierwszym miejscu w twitterowych trendsach było oczywiście jaranie się koncertem.
W następnych godzinach robiłam mniej ciekawe rzeczy, a ciekawość i nerwy zżerały mnie od środka. Po dwudziestej usłyszałam dźwięk naciskania klamki. Uśmiechnęłam się lekko, nie odrywając oczu od telewizora z jakimś głupim serialem.
-To co jutr... SKY?!- krzyknął Louis.
-Cześć, chłopaki.- wstałam i krzyżując ręce na piersiach uśmiechnęłam się słodko. Trasa własnie się rozkręca.
______________________________________________
Większość ludzi wyglądała na starszych, ale nam to nie przeszkadzało. Szczerze mówiąc, nawet to lepiej, niż niektórzy z naszej klasy.
W środku było już lepiej. Amy od razu powędrowała w kierunku barku z procentami. Zaśmiałam się cicho, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Każdy normalny człowiek ma prawo wypić, a ja muszę w końcu nauczyć się pilnować. Nie mogłam po tym wszystkim tak po prostu rzucić się w wir wódki.
Po krótkich poszukiwaniach znalazłam Jake’a i Carlosa. Usiadłam z nimi, a niedługo potem doszła do nas Amy z drinkiem w ręku. Po drodze poznałam jeszcze z tysiąc osób, z czego zapamiętałam może trzy imiona.
-Tak w ogóle, nieźle wyglądacie, dziewczyny.- zaczął Jake, kiedy siedzieliśmy na białej, skórzanej sofie.
-Wiemy o tym.- zaśmiała się Am.
-Sky, masz ochotę zatańczyć?- zapytał nagle Carlos.
-Jasne.- uśmiechnęłam się w jego stronę i wstałam.
Impreza strasznie mi się podobała. Dobra muzyka, ludzie ogólnie cały klimat! Tańczyłam dosłownie ze wszystkimi, z małymi przerwami na złapanie oddechu. Podczas jednej z nich usiadłam obok mojego towarzystwa. Podszedł do nas Chris, chłopak z klasy gospodarzy.
-Idziecie z nami?- zapytał.
-Gdzie?- odpowiedział Carlos pytaniem na pytanie.
-Towar się kończy, a poza tym, idziemy się lepiej zabawić.- uśmiechnął się łobuzersko. Carlos spojrzał na mnie pytająco.
-Czemu nie.- wzruszyłam ramionami i razem z Amy poszłyśmy za nim.
Na dworzu zebrała się grupka około piętnastu osób. Szliśmy ulicą, śpiewaliśmy, darliśmy się jak pojebani. Byłam trzeźwa, ale biorąc pod uwagę stan innych, dużo to nie zmieniało. Kilka zakrętów w boczne uliczki i kompletnie straciłam orientację w terenie. Nagle poczułam, że ktoś się do mnie przytula. Myślałam, że to Amy, ale się myliłam. Był to jakiś wysoki chłopak, którego imienia nie pamiętałam. Na początku potraktowałam to jako żart, jednak kiedy nie chciał mnie puścić zaczęłam się denerwować. W między czasie zabawa się rozkręcała i chłopaki zaczęli puszczać petardy. Huk był ogromny! Wszyscy się śmialiśmy.
-Hej! Co wy tam robicie?! Nie ruszać się!- usłyszeliśmy krzyki zza pleców, przerywane szczekaniem psa.
-Cholera.- wypowiedzieli wszyscy prawie jednocześnie. Policja. Byli tu i prawie nas mieli. Każdy zaczął biec przed siebie. Ja dodatkowo musiałam się jeszcze wyrwać temu kolesiowi, który był już chyba bardzo wstawiony, bo nie wiedział, co się dzieje. Kiedy już mi się to udało, puściłam się pędem. Fakt, że było koło trzeciej nie ułatwiał sprawy. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym się nie wywaliła. Potknęłam się o jakąś gałąź, czy cholera wie, o co. Poczułam przeszywający ból w nodze. Chciałam już wstać, kiedy pomógł mi... policjant. Świetnie. Przeklinając na niego w myślach, wsiadłam z Jake’m, którego również dopadł, do radiowozu. Chłopak powiedział mi, że złapali Carlosa, Amy i jeszcze dwie osoby, których aż tak nie kojarzyłam. Ugh, Eleanor mnie zabije. Naprawdę! To wszystko wina tego idioty, który zaproponował nam wyjście... Bo mu się towar skończył?! Kiedyś go dorwę. Minęło kilka minut, podczas których bez słowa wpatrywałam się w okno, po których dołączyliśmy do reszty na komisariacie. Wypytywali nas o różne pierdoły, dane osobowe itp. Nie powiem, policę zdziwiła moja bogata kartoteka. Głównie były tam rzeczy typu sytuacje podobne do obecnej lub znalezienie mnie gdzieś na haju, pod wpływem... Chyba wolałabym teraz również być nawalona. Przynajmniej byłoby trochę lżej. Na szczęście nas nie zamknęli. Zadzwonili do opiekunów, żeby nas odebrali. W przypadku zdecydowanej większości rodzicie darli się na balangowiczów, grożąc różnymi karami. W moim przypadku było inaczej. El przyszła po mnie spokojna jak nigdy. Gdy jechałyśmy samochodem, nic nie mówiła. Jednak wiedziałam, że to cisza przed burzą... Miałam rację. Wybuchła dopiero, kiedy byłyśmy w domu.
-Sky, możesz mi, kurwa, powiedzieć, co ty zrobiłaś?!- wydarła się, aż podskoczyłam.
-El, nie rozumiesz! Poza tym, możesz być ciszej, jest czwarta nad ranem...
-Ale jak ty darłaś się z tymi gówniarzami w środku miasta to było dobrze, tak?!- zaczęła wymachiwać rękami. –Miałaś być na imprezie, na której będzie kilkadziesiąt osób i z tego co pamiętam, mieli być z twojej klasy! Sky, cholera, niektórzy z nich byli starsi ode mnie!
-To nie miało się tak skończyć! Myślisz, że zrobiłam to celowo?!- starałam się bronić.
-Myślałam, że będziesz bardziej odpowiedzialna. Na dodatek jesteś trzeźwa, wiedziałaś, co robisz! Nie rozumiem cię, dziewczyno! Przecież to kolejna rzecz do twoich papierów!
-Nie przesadzaj!- wkurzyłam się. Ok, rozumiem, źle zrobiłam, ale po co to rozdmuchiwać?
-„Nie przesadzaj”?! Skylar, zostałaś złapana przez POLICJĘ! Co będzie następnym razem? Rozboje, znajdą przy tobie broń, znow narkotyki?! Dziewczyno, opanuj się!
-Wiesz co, nie chce mi się z tobą gadać. Do wszystkiego podchodzisz cholernie poważnie!
-Idź już na górę, zejdź mi z oczu. –warknęła, a ja poszłam do swojego pokoju.
Gdy byłam już na górze nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Spać na pewno nie będę. Postanowiłam wejść na twittera i zobaczyć, co z resztą imprezowiczów. Jak się okazało, policja wbiła również do domu Carlosa. Współczuję mu. Nie wiedząc co robić dalej weszłam na jakąś stronę o 1D, żeby się dowiedzieć, co u nich. Szczerze? Nie było ich dosłownie jeden dzień, a już tęskniłam. Dobrze, że mają tylko tydzień koncertów, a potem wracają do Londynu... Chyba właśnie wpadłam na pewien pomysł. Pospiesznie kupiłam jeden z ostatnich biletów i zamknęłam laptopa. El już spała. Wzięłam szybki prysznic, a paręnaście minut później zaczęłam się pakować. Kiedy nie dałam rady zmieścić do walizki wszystkiego, co potrzebne "pożyczyłam" drugą z garderoby kuzynki. Do końca sama nie wiedziałam, co robiłam, ale co tam. Zanim się obejrzałam, zegarek wskazał ósmą, jednak wcale się tym nie przejęłam, Eleanor zapewne będzie spać do jakiejś jedenastej, więc miałam czas. Przebrałam się w TO i odświeżyłam makijaż. Oczywiście to zajęło mi najwięcej czasu, bo pierdoła Sky nie byłaby sobą, gdyby nie trząsnęła ręką i nie zrobiła sobie kreski na pół twarzy.
Skończyłam lekko po dziewiątej. Jak wcześniej sprawdziłam, pociąg był na 10:20. Przez chwilę nawet myślałam nad tym, co robię, ale raz się żyje. Napisałam liścik o treści "będę za jakiś tydzień, nie martw się. xx" i położyłam go na stole kuchennym dla Elki. W głowie już wyobrażałam sobie jej reakcję i mimowolnie się zaśmiałam.
Złapałam taksówkę i, zahaczając o kawiarnię, udałam się w stronę peronu. Byłam tam akurat na czas (poznajcie uroki londyńskich korków).
Podróż trwała ponad dwie godziny. Oczywiście w połowie drogi zaczął dzwonić telefon, więc go wyłączyłam. Gdy byłam już w Cardiff, czyli w miejscu dzisiejszego koncertu, postanowiłam pochodzić trochę po mieście. Choć walizki utrudniały poruszanie się, jakoś dałam radę. Po wyjściu z restauracji, do której wpadłam na obiad, złapałam taksówkę i podjechałam pod arenę. Zajęło to jakieś pół godziny (co jest dzisiaj z tymi korkami?!), ale może to i lepiej, bo wszystkie faneczki były już w środku i nie musiałam się przez nie przeciskać. Nie daj Boże, jeszcze któraś by mnie rozpoznała.
Byłam strasznie zestresowana, nie wiedziałam, czy plan wypali. Powolnym krokiem podeszłam "na tyły", gdzie stał duży tourbus. Miałam wielkie szczęście, bo akurat stał przy nim ochroniarz, który widział mnie kiedyś z El i chłopakami. Podeszłam do niego z wielkim uśmiechem na twarzy, a po kilku minutach przekonywania wpuścił mnie do środka. Prosiłam go, żeby nikomu nic nie mówił, bo chciałam zrobić im niespodziankę. Dopiero zaczęli koncert, więc nie musiałam się, jak na razie, o nic bać. Gdy przeszłam do centralnej części pojazdu opadła mi szczena. Jeden tourbus był lepszy, niż wiele mieszkań i domów, które kiedykolwiek widziałam! Naprawdę nieźle się urządzili.
Rozsiadłam się na łóżku któregoś z chłopców i zaczęłam oglądać telewizję. Potem wzięłam tablet, który leżał na stoliku i przeglądałam różne strony. Na pierwszym miejscu w twitterowych trendsach było oczywiście jaranie się koncertem.
W następnych godzinach robiłam mniej ciekawe rzeczy, a ciekawość i nerwy zżerały mnie od środka. Po dwudziestej usłyszałam dźwięk naciskania klamki. Uśmiechnęłam się lekko, nie odrywając oczu od telewizora z jakimś głupim serialem.
-To co jutr... SKY?!- krzyknął Louis.
-Cześć, chłopaki.- wstałam i krzyżując ręce na piersiach uśmiechnęłam się słodko. Trasa własnie się rozkręca.
______________________________________________
Joł.
Jest siedemnastka, mamy nadzieję, że się podoba i w sumie to nie wiem, co tu jeszcze napisać. Możemy wam pożyczyć dobrych ocen na koniec roku, jak chcecie :D
A no i jeszcze coś. Została zaktualizowana lista bohaterów, więc jeśli ktoś miałby ochotę zobaczyć to niech kliknie TU :)
1. Co myślicie o rozdziale?
2. Jakieś propozycje, co może się dziać dalej?
3. Jeśli chcecie być informowane o rozdziałach to piszcie na tt: @nathonemix albo @loveandkill :)
__________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
__________________________
Następny rozdział będzie dodany PO 30 KOMENTARZACH!
M&N <3
Świetny rozdział z resztą tak jak wszystkie. Na prawdę macie talent. Nie mogę doczekać się kolejnych części. Przy okazji zapraszam do mnie http://iwannaseeyaagain.blogspot.com/ i pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńAle meeeeeega ^^
OdpowiedzUsuńAż mnie ciekawość zżera jaka będzie reakcja Zayn'a po obaczeniu Sky :D Szybko dodawaj
OdpowiedzUsuńAww to opowiadanie jest świetne! Nadrobiłam wszystkie odcinki i bardzo podoba mi się :) Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńUhuhuuuhhuhu jaki wspaniały <333333
OdpowiedzUsuńCoś mi sięwydaje, że po trasie Zayn i Sky będą ze sobą, albo nawet w trasie.. :D
Czekam z nie cierpliwością na następny.
Całuje Wxx
omg hahahahahahah plan Sky jest świetny! :D
OdpowiedzUsuńAwww. Niesamowity. Rozdział jest genialny. Mam nadzieje że Zayn pokaye Sky ze mu na niej zalezy. czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńŚwietna część!!!! Kocham to opowiadanie ♥
OdpowiedzUsuńHej =) Przepraszam za spam ale czy moglibyście wejść na ten link ??? http://www.ermail.pl/klik/VXBRYmIH Dla was to kilka sekund a dla mnie jest to bardzo ważne . Dziękuje <3 A i rozdział jest w DECHĘ ♥
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, zresztą jak wszystkie które piszecie :)
OdpowiedzUsuńBoski <3 W następnym ochroniarz może nie pozwolić Sky na zostanie w trasie, a wtedy Zayn będzie jej bronił ;D
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest GENIALNY ! <33
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego obrotu sprawy i prawdę powiedziawszy jestem cholernie zadowolona!
Nie mam pojęcia co może wydarzyć się dalej,ale mam nadzieję,że Sky i Zayn spędzą ze sobą trochę więcej czasu.Zdaję się na wasze cudowne pomysły i czekam na nie z niecierpliwością.
Do następnego kochane xx <3
PS:Przecudowne gify *______*
PPS: Przepraszam,że taki krótki komentarz,ale jakoś nie mam weny ani siły,ani też czasu.
http://wszystkootobiekochanie.blogspot.com/
Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńChyba się zakochałam w tym "opowiadaniu" :D
Kocha, kocham, kocham <3 33
I jestem ciekawa co będzie dalej i chcę już czytać następny :))
zajebisty *_*
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnej części. Piszesz cudownie. *_*
OdpowiedzUsuńKocham mgdptgwjgdja <33
OdpowiedzUsuńCiekawie xd
OdpowiedzUsuńSuuuuuper.!!!! Dawać. Mi. Następny.! Proszeeee ;)
OdpowiedzUsuńNASTEPNY!
OdpowiedzUsuńNext please . *-*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny . <3 Juz nie moge sie doczekac nexta . ;D
OdpowiedzUsuńJakie Boskie *o* o Jezusie . <3 czytam to od początku a rozdziały są coraz ciekawsze . :D Next plis . :D ;***
OdpowiedzUsuńRozdział świetny nie mogę się doczekać następnego ;DD
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu zajdasds ;****
OdpowiedzUsuńNastępny !! :D
OdpowiedzUsuńProszę dodaj następnego bo mnie ciekawość zżera !! jest już 26 kom please ;(
OdpowiedzUsuńNo dawac dziewczyny dobijamy do 30 ! . :D no chyba wszyscy chcemy juz następny co . ? ^^ Uwielbiam to . <333
OdpowiedzUsuńBłagam dodajcie już bo nie wytrzymuję codziennie wchodzę po pare razy na strone i sprawdzam czy jest następny.. :) Proszę dodajcie już! < 333
OdpowiedzUsuńBożeBożeBoże *.* Jest taki zajebistyyy *.* Ciekawość mnie zżera! Uwielbiam was i czekam na next ♥
OdpowiedzUsuńJakie talenty <3 Nie mogę się doczekać następnego <33333
OdpowiedzUsuńJuż 31 komentarzy! Dajecie ! <3
OdpowiedzUsuńBędzie w piątek :)
UsuńPliss . ! *-* Juz nie moge sie doczekac . Błagam !! <3
OdpowiedzUsuń