niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 7.

- Jestem Perrie. - średniego wzrostu blondynka uśmiechnęła się podając mi rękę.
-Sky.- odwzajemniłam uśmiech. Za dwadzieścia minut zaczynał się koncert. Szczerze? Byłam coraz bardziej ciekawa zachowania Zayna. Z zamyśleń wyrwał mnie brak obecności Eleanor. Wygląda na to, że zostałam sama z Perrie. Przez pierwsze chwile panowała niezręczna cisza, jednak Pezz szybko zarzuciła jakiś temat, a ja go podchwyciłam. Wydawała się naprawdę miła. Przynajmniej nie gadała o Zaynie, czy ciuchach co dwie sekundy - chyba bym oszalała. Po jakimś czasie znalazła się El i we trójkę udałyśmy się pod scenę.
Choć znałam zaledwie kilka piosenek bawiłam się naprawdę dobrze. Myślałam, że padnę, kiedy patrzyłam na skaczącą i wariującą obok mnie Perrie. Sama nawet do niej dołączyłam. Zachowywałyśmy się jak kompletne idiotki, trudno! Dopiero po chwili zorientowałam się, że ze sceny był na nas idealny widok, a cała piątka chłopaków patrzyła na nas (głównie na mnie, Sky, butnowniczka skacząca w rytm piosenek One Direction) zdezorientowanymi minami.

*Dwie godziny później*

-Ale Zayn... Przestań, proszę!
-Zamknij się! Co ty tu w ogóle robisz?! Nie widzisz, że chcę odpocząć po koncercie?! Spierdalaj i to już!- usłyszałam przeraźliwe wrzaski dochodzące z garderoby chłopaków. Odwróciłam się do reszty, która ani trochę nie wyglądała na przejętych.
-Nie macie zamiaru nic zrobić?!- zapytałam rozdrażniona.
-Sky, takie akcje to norma po każdym występie. Perrie idzie pogratulować udanego show, Zayn ją spławia, ona nie odpuszcza i się zaczyna. Za jakieś dziesięć sekund powinna wybiec z płaczem. Jak powiedział, tak się stało. Po krótkiej chwili drzwi otworzyly się, a zza nich wyszła zapłakana Pezz i podreptała w tylko jej znanym kierunku. Bez namysłu poszłam za nią. Kiedy byłyśmy już w miejscu, gdzie reszta nie mogła nas słyszeć, złapałam ją za rękę.
-Perrie, co się stało? Czemu płaczesz?- zmusiłam ją, żeby na mnie spojrzała.
-Nie, nic... Nie musisz się o mnie martwić, Sky. Dam radę.
-Żartujesz sobie? Widzę w jakim jesteś stanie i to wystarczy, żebym mogła stwierdzić, że nie dasz. Mów o co chodzi.
-To tylko Zayn... Ja sama nie wiem. Sky, czy robię coś nie tak? Czy to, że interesuję się jego życiem i cieszę się z udanego koncertu jest złe?- zapytała sfrustrowana.

-Oczywiście, że nie! Nie ma w tym żadnej twojej winy, to Zayn jest, jaki jest. Zobaczysz, prędzej czy później dojrzeje i sam przyjdzie do ciebie z przeprosinami.- w prawdziwość ostatniego zdania sama nie wierzyłam, ale musiałam ją jakoś pocieszyć.
-Wątpię... Wiesz, czasem mi się wydaje, że potrzebuje mnie tylko, kiedy mu się nudzi, że jestem jego zabawką. Nie wiem, co mam robić, ja go kocham...
-Na początku musisz się uspokoić.- uśmiechnęłam się do niej. -Później pójdzie już łatwo.
-Dziękuję.- odwzajemniła uśmiech i mocno mnie przytuliła.
-Nie ma za co, skarbie.- odpowiedziałam.
Po chwili poszłam w kierunku garderoby. Weszłam z "hukiem" i zastałam  jakby nigdy nic palącego Zayna.
-Chuj.-powiedziałam patrząc na niego.
- Co ci powiedziała? - zaytał przerwacając obojętnie oczami.
-Nie musiała mi nic mówić, słyszałam dużo. - warknęłam.
-Wiec?-zapytał co mnie jeszcze bardziej rozwścieczyło.
- Więc? Człowieku Twoja DZIEWCZYNA przychodzi pogratulować ci udanego występu a ty wyzywasz ją od najgorszych ! Co z tobą nie tak? - wydarłam się.
- Po pierwsze.-wstał.-To nie jest moja dziewczyna, bo jestem z nią przez modest. Po drugie robię co zechcę i po trzecie nie drzyj się na mnie gówniaro.
- Skoro nie jest twoją dziewczyną to po co się z nia pieprzysz?!  Najpierw ją wykorzystujesz a później wyzywasz?!
- Takie życie.- uśmiechnął się i wziął papierosa do ust. Przymknęłam lekko oczy. Niby zwykły papieros a budzi tyle wspomnień. To od niego zaczęła się moja "kariera". Popatrzyłam teraz na Zayna. Gdy go poznałam był dupkiem jednak ostatnio wydawał mi się milszy i jakiś lepszy...jednak myliłam się. Ostatnia godzina wystarczyła żeby wiedzieć jaki on jest.
- Powiem Ci tyle. Nie masz jaj. - spojrzałam mu w oczy.Widziałam w nich wściekłość. Nie chciałam już z nim rozmawiać. Odwróciłam się i poszłam, Zayn mówił coś jeszcze jednak ja go nie słuchałam.

*Perspektywa Zayna*

Co ona może wiedzieć?! To moje życie i robię co chce! Nie chciałem przy niej wybuchnąć chociaż chętnie bym się na nią wydarł. Myśli, że co? Przyjdzie i będzie bawić się w jakąś dobra wróżkę? Jakoś nikomu nigdy nie przeszkadzało, że wyzywam Perrie. Zawsze siedzieli cicho ale ona musiała coś robić. Ugh.. Ona też nie jest taka święta. Paliła. To pewne. Widziałem jak patrzyła gdy paliłem. Czuję, że ona nie jest taka idealna.

*Perspektywa Sky*

Gdy przyszłam Perrie już nie było. Razem z El pożegnałyśmy się ze wszystkimi (oprócz wiadomo kogo) i pojechałyśmy.
- Co ty robisz?-zapytała się mnie El w czasie jazdy.
- O co ci chodzi?
- Po co pobiegłaś za perrie i robiłaś tą całą awanturę?
-Po co? ty siebie słyszysz? a gdyby louis cie tak zwyzywał to mialabym za tobą nie pobiec?
- Sky... to inna sytuacja....
- Jasne. - syknęłam.

Po 20 minutach byłyśmy w domu. Szybko się ogarnęłam i zasnęłam.

*następny dzień*

Gdy się obudziłam stała nade mną... Perrie?
- Co ty tu robisz? - zapytałam zaspanym głosem.
- No wiesz chciałam przyjść i jesscze raz ci podziękować a El musiała wyjść wiec zostałam. No i nie wiedziałam, że będziesz spać do 14.
- Kolejny rekord. - uśmiechnęłam się. - I nie masz za co dziekowac należało mu się.
- Może i tak ale jednak wiesz nigdy nikt mu sie nie postawił.
-dobra zmieniamy temat! robisz coś dziś?-zapytałam
- Nie idę tylko do fryziera idziesz ze mną?
- Jasne tylko zjem śniadanie. wyszłam z łóżka i udałam sie w strone łazienki
Szybko ubrałam się w TO i zeszłam na dół. Gdy Pezz robiła coś  w telefonie ja jadłam płatki
-Nie wierze-powiedziała nagle blondynka.
-Co jest? -zapytałam ciekawa.
- Słuchaj tego : "Sorry Pezz za wczoraj zachowałem się jak dupek masz dziś czas?"
-Wysilił się nie ma co.-powiedziałam po chwili chowając miskę do zmywarki.
- i tak to dużo jak na niego.-Perrie się uśmiechnęła.-Ale dziś spędzam czas z Tobą.
-To co idziemy? - zapytałam
- jasne - znów się uśmiechnęła.

*godz później*

-To co Sky robisz sobie kolor?-zapytała się Pezz siedząc na fotelu.
-Mogę zaryzykować . -uśmiechnęłam się.
Po jakiejś godzinie fryzierki uporały się z nami. Efekt był oszałąmiający! Perrie zrobiła sobie różowe końcówki a ja zamiast brązowych włosów mam czarne z niebieskimi pasemkami.

Po wizycie u fryziera pojechałyśmy do domu. Tam czekała już na nas Eleanor i razem z nią oglądałyśmy filmy. Koło północy Perrie pojechała do domu a my siedziałyśmy do 3.







__________________________________________________________________________
Hejoo!
Na samym początku życzymy
 Wesołych, rodzinnych i spokojnych świąt!
Co do rozdziału mamy nadzieję, że był lepszy niż jedzenie na stole (tak wiem, tak się nie da )
Dobra to na tyle 
Do następnego !
~ M i hiszpańsko N 
xx

piątek, 22 marca 2013

Rozdział 6.

Edit : * - oznacza strój ( w sensie kliknijcie, bo nie możemy zmienić koloru słowa z linkiem ) :)

Jak każdego ranka (12:30) leżałam na łóżku z laptopem na kolanach. Jednak tym razem nie do końca wszystko było normalne. Coś się zmieniło. Coś we mnie. Sky Black była wściekła, a wszystko za sprawą kilku ZDJĘĆ*. Tylko dlaczego? Na pewno nie kochałam Zayna, wczoraj ledwo co go polubiłam. Wydarzenie z basenem lekko zmieniło moje nastawienie do niego, chociaż wciąż go nienawidzę! Po prostu... o jeden procent mniej, niż zazwyczaj. W trakcie moich, jakże inteligentnych, przemyśleń do pokoju wparowała zapłakana Eleanor.
-El? Co... co się dzieje?!- zapytałam zdziwiona.
-Po prostu wejdź na twittera.- odpowiedziała przez łzy. Szybko wypełniłam jej polecenie i wszystko stało się jasne. Na pierwszym miejscu top 10 trends widniało hasło #DirectionersHatesEleanor, a zaraz za nim #GetTheFuckOutEl. Natychmiast przytuliłam kuzynkę i zadzwoniłam do Louisa.
-Już wiem. Zaraz będę pod waszym domem.- usłyszałam, kiedy tylko skończył się sygnał. Nie kłamał. bo już  pięć minut później usłyszałam dzwonek do drzwi. Zostawiłam Eleanor samą w pokoju, po czym poszłam przywitać Lou i razem z nim ponownie udałam się do pokoju.
-El, proszę cię, przestań płakać. Nie zwracaj uwagi na tych, którzy próbują nas zniszczyć, ale na tych, którzy nas wspierają.- próbował ją pocieszać, jednak ona nie potrafiła nic odpowiedzieć.
-Wyjdźcie. Chce zostać sama.- wybełkotała po chwili.
-Ale El...- powiedzieliśmy z Louisem prawie jednocześnie.
-WYJDŹCIE!- krzyknęła. Spojrzałam na chłopaka, a później na nią, po czym wyszliśmy z jej pokoju.
-Kurwa.- brunet oparł się o ścianę. -Co ja mam zrobić?!
-Louis, nie denerwuj się, damy radę.- uspokajałam go. Już otwierał usta, żeby odpowiedzieć, jednak wyprzedził go telefon.
-Co?! Teraz? Ale... Urghh.
-Co jest?- zapytałam.
-Mamy próby  każą mi się na nich pojawić.- powiedział. W jego głosie można było wyczuć załamanie.
-Jedź. Zajmę się nią, w końcu jest moją rodziną.- uśmiechnęłam się w jego stronę.
-Dziękuję.- powiedział i przytulił się do mnie.
-Ja też ci dziękuję.
-Za co?- wydawał się być zdziwiony.
-Za to, że załatwiłeś El pociąg do Birmingham. Gdyby nie to, nie wiem nawet, czy wciąż bym żyła.
- Nie ma sprawy. Ciesze się, że wyszłaś na prostą.- uśmiechnął się, jeszcze raz mnie przytulił i poszedł w kierunku drzwi, a ja z nadzieją weszłam do pokoju Eleanor.
-Sky, ja... przepraszam. Nie powinnam na was tak nakrzyczeć. Lou jest na mnie zły?- powiedziała kuzynka przez łzy, kiedy tylko mnie zobaczyła.
-Oczywiście, że nie. Musiał jechać na próby, ale naprawdę bardzo chciał tu z tobą zostać. On przeżywa to równie mocno, jak ty.

*Następny dzień*

Obudził mnie dźwięk przychodzącego sms'a. Kiedy zobaczyłam, że nadawcą jest Zayn odłożyłam telefon nie  sprawdzając wiadomości. Nie miałam do niego teraz siły. 

*Kilka godzin później*

Równo o 15:00 zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć przekonana, że zobaczę Lou, umówiliśmy się poprzedniego wieczora. Nie myliłam się - częściowo. Na zewnątrz stał poważny Tomlinson, jednak w towarzystwie Malika.
-A ty co tu robisz?- powiedziałam na starcie spoglądając na mulata.
-Nie odpisywałaś na sms'y, więc postanowiłem zajrzeć.- uśmiechnął się szeroko i minął mnie w przejściu.
-Dobra, zostawię was tu samych i pójdę do El.- powiedział Louis i natychmiast udał się na górne piętro domu.
-Więc? Czego chcesz?- ponowiłam pytanie.
-O co ci chodzi? Myślałem, że zmieniłaś nastawienie do mnie.
-Bo tak było. Dopóki nie zobaczyłam twoich zdjęć z Perrie.- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
-Co z nimi nie tak?- udawał zdziwionego.
-Może to, że jeszcze wczoraj rano chamsko mnie podrywałeś, a kilka godzin później pieprzyłeś swoją dziewczynę?
-Zazdrosna?- nagle Zayn wstał i przybliżył się do mnie na potwornie niebezpieczną odległość. Był wyższy ode mnie, więc musiałam podnieść głowę, żeby patrzeć mu w oczy. Nasze ciała dzieliły zaledwie milimetry.
-Z-za-zazdrosna? O... o co niby miałabym być zazdrosna?- wybełkotałam w stresie. Co się ze mną, ZNOWU, dzieje?!
-Widzę, jak na mnie patrzysz, Sky. Nie ukryjesz tego przede mną.- wyszeptał uśmiechając się zadziornie.
-Hej, Sky, El prosiła, żebym przyniósł jej herb... O jejku, chyba przeszkadzam, to ja może pójdę do tej kuchni... Albo wrócę na górę. Tak, to chyba będzie najlepszy pomysł.- zaczął się plątać zszokowany Louis. No tak - przecież cały czas stałam tuż przy Maliku z głową uniesioną jak do pocałunku.
-Nie, Louis, poczekaj! Zaraz ci wszystko dam. A twój kolega właśnie wychodził.- powiedziałam stanowczo odwracając głowę w kierunku Zayna.
-Taa... Pa, Lou. Do zobaczenia, Sky.- puścił mi oko i zrobił to, co mu kazałam.
-Podoba ci się, co?- rzucił Tomlinson, kiedy robiłam herbatę dla Eleanor.
-Co? Zayn? Żartujesz, prawda?- odpowiedziałam rozbawiona.
-Skylar Black, jestem najstarszy z tej bandy debili, mnie nie oszukasz. I wiesz co? Masz spore szanse. Widzę, jak on na ciebie patrzy i uwierz mi, że nigdy nawet przez chwilę nie patrzył tak na Perrie.
-Co nie zmienia faktu, że jest z nią w stałym związku.
-Dziewczyno, czy ty naprawdę jesteś ślepa?! On jej nie kocha! Potrzebna mu jest tylko i wyłącznie, kiedy zepsuje nam się internet i nie będzie mógł wejść na redtube.- zaśmiałam się mimowolnie. -Może i jej na nim zależy, ale on ma ją całkowicie w dupie. 
-Więc czemu ciągle się z nią męczy?
-To jest właśnie show business, mała. Wszystkim zarządza grupka ludzi, która decyduje w co się ubieramy, co jemy, o której godzinie chodzimy po mieście i przede wszystkim z kim mamy się spotykać. Na szczęście zaakceptowali El. Ale sęk w tym, że Zayn nie jest szczęśliwy. Sprawia wrażenie niegrzecznego chłopca. Pewnie, lubi się ostro zabawić, ale robi to tylko po to, żeby zamaskować pustkę, której na pewno nie wypełnia Pezz. Wierz lub nie, ale znam go już trochę czasu.- uśmiechnął się do mnie, zabrał gorący napój i zniknął z pomieszczenia zostawiając mnie z milionami myśli.

*Perspektywa Zayna*

Wiedziałem! Wiedziałem, że jej na mnie zależy! Teraz już jestem pewien i będę musiał to wykorzystać. Co do Pezz... Była dobra ostatniej nocy. Na razie nie zamierzałem z niej rezygnować. Chyba.

*Następny dzień, perspektywa Sky*

Dziś dzień koncertu One Direction. Wciąż nie rozmawiałam z Zaynem od kiedy wczoraj opuścił mój dom.  Sama nie wiem, co o tym myśleć.
Stałam przed lustrem ubrana w to* i robiłam ostatnie poprawki. Po chwili poszłam do pokoju El - a własnie. Jej stan trochę się poprawił. Mam nadzieję, że nie będzie miała żadnych nieprzyjemnych akcji na występie chłopaków. Ubrana była w ten zestaw*. Po około 15 minutach pod nasz dom przyjechała czarna limuzyna.
W czasie jazdy znów napadły mnie myśli o wczorajszym dniu. A co jeśli Louis ma rację? Jeśli Perrie jest tylko zabawką w rękach Zayna? Ona też będzie na koncercie, ciekawe, jak zareaguje  kiedy będzie miał nas obydwie w jednym pomieszczeniu. Nawet jeśli bardziej będzie zwracał uwagę na mnie to co? Kocha mnie? Będzie z nic niewartą ćpunką? Tak, byłam nią, jestem i zawsze będę. Nie ucieknę od przeszłości, choćbym nie wiem jak bardzo próbowała. Mogę jedynie modlić się, żeby zachować spokój, gdy ktoś przy mnie pije, czy, nie daj Boże, bierze.
__________________________________________________________________________
Hellloł!
Mamy nowy rozdział ;p
Przepraszamy, że tak długo ale jednak szkoła dobija ;/
Następny będzie szybciej ! Obiecujemy!
Bardzo dziękujemy za 21 komów pod rozdziałem! Jesteście niesamowite!
Osobne podziękowania dla Darii, Wiktorii i Weroniki które miały mi pomóc pisać rozdział na wagarach ale nie wyszło :) Luv ya ! xx
M i duchowo N :3 



niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 5.

-Śpisz na drugim końcu łóżka i żadnych gierek, jasne?- powiedziałam, gdy byliśmy w pokoju Zayna.
-Ależ oczywiście!- wyszczerzył się, na co ja przewróciłam oczami. -Ale może, skoro nie jestem wstanie się przebrać, to mi pomożesz?- zapytał, udając chwiejny krok - ma mocną głowę i dobrze o tym wiedziałam.
-Pozostaje ci spanie w ciuchach, Malik.- uśmiechnęłam się słodko.
-A ty? W czym będziesz spać?- zapytał się po chwili, a w jego oczach pojawiły się iskierki.
-Dasz mi swoją koszulkę?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie i od razu tego pożałowałam.
-Hmmm... Ja mam dać koszulkę tobie? Co tam mówisz???- nie wiem kiedy, ale przysunął się do mnie i wymruczał mi to do ucha.
-Tak?- lekko uniosłam kąciki ust.
-Poproś.- jego głos stał się taki seksowny... Sky, co się z tobą dzieje?!
-Ech... proszę.- próbowałam się opanować. Jego brązowe oczy były wpatrzone we mnie, a mocne ciało uniemożliwiało jakikolwiek ruch. Szczerze mówiąc, zaczynałam się już trochę bać, ale wtedy chłopak uśmiechnął się i podał leżącą na krześle koszulkę. Szybko ją wzięłam i poszłam w stronę łazienki, myśląc nad tym, co przed chwilą miało miejsce.
-Co, do cholery, się właśnie stało?!- warknęłam cicho do lustra, opierając się o umywalkę. Trochę wypił, ale nadal był trzeźwy i mówił takie rzeczy?! Podobno mnie nienawidzi... No cóż - ja jego PODOBNO też! Ale on ma dziewczynę! Czemu ja tak dziwnie się poczułam? Echh, nie rozumiałam już nic!
Przebrałam się w bluzkę od Zayna i zaczęłam szukać czegoś do demakijażu. Głupie, jednak o dziwo znalazłam. Kiedy gotowa do snu wyszłam z łazienki kamień spadł mi z serca, ponieważ zobaczyłam, że Malik śpi. Położyłam się po drugiej stronie łóżka i po chwili sama odpłynęłam.

*Ranek*

Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam na zegarek - 8:00. Obróciłam się na drugi bok - Zayn jeszcze spał. Patrząc na niego mimowolnie się uśmiechnęłam.
Po dłuższej chwili wpatrywania się w mulata postanowiłam zejść na dół. W salonie siedział już Liam trzymając w ręku pada do xboxa. No tak,  wkońcu tylko nasza dwójka nie piła wczorajszej nocy. Mimo to sama się sobie dziwię, o ósmej na nogach... nieważne. Chwilę później byłam już przy daddy'm i rozpoczęliśmy multiplayera. W FIFĘ oczywiście przegrałam, ale w bijatyce - której nazwy za nic w świecie nie wymówię! - rozłożyłam go na łopatki. Za jakąś godzinę pozostali zaczęli się schodzić.
-Nie wierzę.- wybełkotała El, stając u dołu schodów. -Co jej zrobiliście?! Jest przed dwunastą, a Sky nie śpi?!
-Magia.- odpowiedziałam nie odrywając wzroku od telewizora.
-NIE GRAM Z TOBĄ!- wrzasnął nagle Liam i udawał wkurzonego, na co ja zareagowałam śmiechem.
-Life is brutal, bejb.
-Kto znowu pokonał Liama?- usłyszałam krzyki Nialla, Hazzy i Lou z góry.
-Jakie znowu?! Jestem mistrzem i wszyscy o tym wiecie.- odpowiedział groźnie Payne.
Na dole byli już wszyscy, z wyjątkiem Zayna. Gdy całe towarzystwo brało tabletki przeciwbólowe, ja udałam się na górę, do pokoju chłopaka. Wciąż spał - serio? W tym momencie do głowy wpadł mi plan doskonały. Poszłam do łazienki. Znalazłam dużą miskę i napełniłam ją zimną wodą. Pewnym krokiem powróciłam do sypialni. Stanęłam centralnie nad Malikiem i całą zawartość wylałam na jego cudownie ułożone (nawet we śnie, jak on to robi?!) włosy. Po ułamku sekundy każdy, kto był w domu usłyszał przeraźliwie głośne "KURWA", a ja, zamiast się przestraszyć, zaczęłam się śmiać, ale już po chwili tego pożałowałam, a moją głowę przejęły myśli: SKY, DLACZEGO TO ZROBIŁAŚ?! Malik popatrzył na mnie wzrokiem zabójcy i po chwili był tuż przy mnie. Nie miałam szansy na ucieczkę. Mimo wiercenia się wziął mnie na ręce. Kiedy przechodziliśmy (a raczej on przechodził, ja byłam przenoszona) obok reszty, spojrzeli na nas jak na idiotów. Nie dziwię się - Mokry Zayn niosący wrzeszczącą Sky w nieznanym kierunku.
-Teraz pożałujesz!- powiedział przez uśmiech, a ja zobaczyłam, gdzie tak naprawdę zmierzamy.
-Zayn! Postaw mnie! Przepraszam!- błagałam.
-Za późno, kochanie- po tych słowach po prostu wrzucił mnie do basenu.
-Dupek!- wrzasnęłam, patrząc, jak teraz on się śmiał.
Po krótkiej chwili nad basenem znalazła się pozostała piątka - z rozbawioną El na czele.
-Zayn, dlaczego wrzuciłeś Sky do basenu i dlaczego jesteś mokry?- zapytał Hazza.
-Zgadnij.- odburknął mulat. W tym czasie Niall i Lou pomogli mi wyjść z wody. Przechodząc obok Malika ponownie szepnęłam "dupek" i mijając go, udałam się do łazienki.

*Perspektywa Zayna*

Nie żałowałem tego, co zrobiłem, tak samo jak nie żałowałem wczorajszej nocy. Uwiodłem ją i obydwoje dobrze o tym wiedzieliśmy! Punkt dla Zayna, jak zwykle z resztą. Gdybym ją wtedy pocałował na pewno by odwzajemniła, a może doszłoby do czegoś więcej... No trudno, będzie jeszcze wiele okazji. Przynajmniej tak myślę. Po dzisiejszym wydarzeniu nie chciało mi się tłumaczyć wszystkiego chłopakom, bo Eleanor wyglądała na świadomą tego, co się dzieje. Ciągle tylko uśmiechała się spoglądając na mnie i Sky. Nieważne. Wracając do mojego zachowania. Ona wylała na mnie wiadro wody, ja wrzuciłem ją do basenu przecież to oczywiste. Z zamyśleń wyrwał mnie dźwiek telefonu.
-Halo?- powiedziałem obojętnie, nie patrząc na numer dzwoniącego.
-Hej, Zayn!- Perrie. -Tak tylko dzwonię, żeby ci powiedzieć, że będę na waszym koncercie w tym tygodniu.
-Fajnie. -odpowiedziałem.
-A ten, no, masz dziś czas? Bo ja akurat mam wolne od prób, więc może się spotkamy?- powiedziała z nadzieją w głosie.
-Przyjadę po ciebie za dwie godziny, ok?-powiedziałem po chwili namysłu.Uznajmy, że dziś pan Zayn ma szczęśliwy dzień.
-Pewnie!- powiedziała uradowana i się rozłączyła. Lubiłem ją, ale nie kochałem. Lubiłem? Hmm, chyba jednak traktowałem jak zabawkę. Tak, to zdecydowanie to.
Jakieś pół roku temu ostro zabalowałem. Wtedy menagment doszedł do wniosku, że muszę mieć kogoś, kto mnie przyhamuje, przynajmniej w wizerunku medialnym. Kiedy wszedłem do salonu zobaczyłem, że chłopaki  żegnają się z dziewczynami. Również do nich podszedłem i przytuliłem się z El, a Sky podałem rękę. Odsunęła się, kiedy chciałem ją objąć - chyba nadal jest obrażona. Bywa. Gdy tylko wyszła ponownie wziąłem telefon do ręki.
Do: Sky
Treść: Nawet nie wiesz, jak seksownie wyglądałaś w tym basenie :)

Od: Sky
Treść: Chłopiec się podniecił? To był pierwszy i ostatni raz. xx

Zaśmiałem się pod nosem i zacząłem przygotowania do spotkania z Perrie.


*Pięć godzin później*

 -To co, może pójdziemy do ciebie?- zaproponowałem, kiedy wychodziliśmy z kina.
-Jasne.- Pezz natychmiast się uśmiechnęła. Chwilę później byliśmy już w moim samochodzie*, a po dwudziestu minutach staliśmy pod jej domem.
-Pijemy coś?- zapytała blondynka od razu po wejściu do mieszkania.
-To co zwykle.- posłałem jej łobuzerski uśmiech i usiadłem na kanapie w salonie. Chwilę później dosiadła się do mnie dziewczyna podając szklankę whisky. Odłożyłem procentowy płyn i patrząc na Perrie powoli zacząłem przybliżać swoją twarz do jej. W ostatnim momencie ta jednak się odwróciła.
-Zayn, czy tu zawsze musi chodzić o seks? Czasem myślę, że jesteś ze mną tylko dlatego.- nagle posmutniała. "Serio? Wybrałaś, kurwa, dobry moment na przemyślenia"- pomyślałem.
-Hej, ja wcale tak nie uważam.- powiedziałem z udawanym przejęciem i ponownie zbliżyłem się do Pezz, żeby tym razem lekko ją pocałować. Ona pogłębiła pocałunek wplatając ręce w moje włosy. Po chwili zaczęliśmy pozbywać się ubrań. Wreszcie.

*W opowiadaniu Zayn posiada prawo jazdy.

_____________________________________________________
Hejhejhej!
Jak zwykle prosimy o komentarze wszystkich czytających. A właśnie! Na drugim blogu (klik) także dziś pojawi się nowy rozdział :) ~N&M

środa, 6 marca 2013

Rozdział 4.

-Skylar Black, czy mogłabyś WSTAĆ, DO JASNEJ CHOLERY?!- drugi dzień z rzędu obudził mnie krzyk Eleanor. Czuję, że tak będzie codziennie.
-Eleanor Calder, KTÓRA GODZINA?!- warknęłam.
-11:00.- odpowiedziała spokojnie.
-Więc powtórzę wczorajsze pytanie, DLACZEGO MNIE BUDZISZ?- krzyknęłam dosyć głośno jak na możliwości zaspanego wciąż głosu.
-Dlatego, że za godzinę idziemy na lunch z chłopakami i przestań się drzeć.- powiedziała lekko zirytowana.
-Z kim?- zapytałam, chociaż dobrze wiedziałam, kogo miała na myśli.
-Z chłopakami. Louis, Harry, Liam, Niall i Zayn. Pamiętasz ich jeszcze?- tego ostatniego nie chciałam pamiętać. -Dobra, zbieraj tyłek i rusz się na dół. Śniadanie stygnie. 
O dziwo posłusznie wykonałam jej polecenie, bo już po kilku minutach zajadałam się płatkami.
-El...w co ja mam się ubrać?-od razu pożałowałąm tego pytania.brunetka zabrała mnie na górę i zaczęła wyciągać sukienki/bluzki/spodnie...wszystko!Po jakiś 20 minutach zaczeła mi pokazywać "zestawy".
Jako pierwszą wyciągnęła białą sukienkę w kropki.
-I co sądzisz?- uśmiechneła się.
-ŻARTUJESZ?!- krzyknęłam i zaśmiałam się, aby po kilku sekundach spoważnieć. -Chwila... mówiłaś poważnie? 
Po milionach "nie!", "fuj!", czy "zapomnij!" z mojej strony chyba po raz pierwszy widziałam poddającą się El.
-Dziewczyno! Nie mogę z tobą!
-To nie moja wina, że nic mi się nie podoba!- jęknęłam uśmiechając się.moich
-I jak ty chcesz przypodobać się Zaynowi?!- rzuciła i natychmiast zakryła usta dłonią. -Ups...
-Słucham? Proszę cię!- nie mogłam powstrzymać ataku śmiechu.
-Sky, znam cię jak nikt, nie ukryjesz tego przede mną. Widzę, jak na niego patrzysz. On na ciebie zresztą też... - puściła mi oczko.
-Hahah, nie.- wystawiłam język. -Zayn mnie nienawidzi. Z wzajemnością. Z resztą, podobno ma dziewczynę, sama mi o tym opowiadałaś.
-Powiedziałabym raczej, że to ona ma jego... Dobra, nie chcesz mówić, to nie, ale zobaczysz, że jeszcze wyjdzie na moje!- powiedziała, po czym podała mi ostatni zestaw. Wreszcie coś, co mogłam założyć! Popatrzyłam na zegarek. Zostało jeszcze 25 minut. El szybko wybrała to, umalowałyśmy się i w końcu byłyśmy gotowe.
Od czasu, kiedy wyszłyśmy z domu do dojścia do restauracji minęło kolejne piętnaście minut. Chłopaki akurat zajmowali miejsca przy dużym stole. Mina Zayna, kiedy mnie zobaczył - bezcenna. Widocznie w odróżnieniu od El, Louis nie raczył go uprzedzić. Uśmiechnęłam się w jego stronę i usiadłam obok kuzynki, a naprzeciwko Nialla. W trakcie oczekiwania na jedzenie poczułam wibracje w kieszeni. Odblokowałam komórkę i odczytałam sms'a.

Od: Nieznany
Treść: Miałem nadzieję na udany dzień, ale jednak muszę na ciebie patrzeć.


Hmmm, ciekawe kto był jego nadawcą? Momentalnie przeniosłam wzrok Malika, który jak gdyby nigdy nic rozmawiał sobie z Harry'm. Ponownie spojrzałam na telefon, zapisałam jego numer i wystukałam:

Do: Malik
Treść: Ciebie też bardzo miło widzieć, Zayn. Skąd masz mój numer?

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

Od: Malik
Treść: Ciekawe. Jestem Zayn Malik, mogę wszystko.

Do: Malik 
Treść: Dupek :)

Odpisałam i postanowiłam przyłączyć się do rozmowy reszty, jednak nie było mi to dane, bo moja komórka ponownie zawibrowała.

Od: Malik
Treść: Uważaj teraz. Obiecuję, że za kilka sekund mnie znienawidzisz.:)

"Za późno"- pomyślałam, jednak po obiecanym upływie czasu przekonałam się, że mulat mówił prawdę.
-Hej, El, zaraz mamy wywiad, ale może wpadniecie do nas razem ze Sky później?- usłyszałam JEGO głos, a na tej ślicznej twarzyczce pojawił się słodki uśmiech. Reszta chłopaków oczywiście go poparła, a ja spojrzałam na Eleanor.
-Emm, a nie będziecie zmęczeni, czy coś?- zapytałam z niewyczuwalną nadzieją w głosie.
-Ależ skąd! To co, widzimy się o ósmej?- ta małpa uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Szybko odblokowałam telefon i napisałam:


Do: Malik

Treść: Mam nadzieję, że zginiesz w męczarniach.
na co on odpowiedział mi krótkim:

Od: Malik
Treść: <3

co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej.


*3 godziny później*

Stałam naprzeciwko lustra wpatrując się w swoje odbicie. Ubrana byłam w TO. Nicnierobienie przerwał mi dźwięk smsa. Gdy tylko zobaczyłam nadawcę, skrzywiłam się - Malik. Jednak ludzka ciekawość skłoniła mnie do odczytania wiadomości.

Od: Malik
Treść: Jak tam przygotowania? Załóż coś ładnego!

WTF? Nie miałam pojęcia, o co mu chodziło, ale jedynie co mogłam powiedzieć to ledwo słyszalne "zabiję go". Sama nie wiem czemu. Po prostu, dla zabawy.
Nie miałam najmniejszego zamiaru się stroić. I to jeszcze dla niego!
Postanowiłam zajrzeć do Eleanor. Miała na sobie ten zestaw i jak zwykle wyglądała olśniewająco. Przez chwilę nawet myślałam, żeby wziąć z niej przykład i wybrać coś bardziej "eleganckiego", jednak szybko odrzuciłam ten pomysł. Jeszcze Zayn naprawdę pomyśli, że się dla niego staram. Oczywiście kuzynka musiała mi wypomnieć, że mogłam wyglądać schludniej. Ech, czasem nie wierzę, że jesteśmy spokrewnione.
Dochodziła 20:00 - czas się zbierać. Wsiadłyśmy do samochodu Eleanor i ruszyłyśmy w stronę mojego małego piekła. Gdy w radiu puszczono tę piosenkę zaczęłam krzyczeć jej słowa, a dziewczyna patrzyła się na mnie z nutką przerażenia. Przerażenia? Hmm, nie, chyba jednak po prostu jak na idiotkę. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu po krótkiej chwili sama jednak zaczęła śpiewać refren. W bardzo przyjemnej atmosferze dotarłyśmy pod posiadłość 1D.
Wychodząc z samochodu powtarzałam sobie "olej go, będzie dobrze", chociaż dobrze wiedziałam, że nie dam rady. Żadna ze mnie kretynka - doskonale zdawałam sobie sprawę, do czego zmierzają te wszytstkie gierki Malika. Znałam osoby z charakterem jak on. Tak, znałam.
-No, nareszcie jesteście!- usłyszałam głos Louisa wychylającego się zza drzwi. Już chwilę później El była w jego ramionach, co oznaczało, że sama będę musiała znaleźć sobie rozrywkę na dzisiejszy wieczór. No cóż... przynajmniej oprócz Lou i Zayna Dupka Malika jest jeszcze Harry, Liam i Niall. Kiedy tylko zobaczyłam wspomnianą trójkę od razu się uśmiechnęłam. Może jednak nie będzie tak źle?

*Godzinę później*

-Zayn, odłóż to, już i tak za dużo wypiłeś!
-Nie jesteś moim ojcem, mogę pić, ile chcę!
-Niall, nie dotykaj moich loków!!!
-Przestanę, jak zrobisz mi kanapkę...
-Eleanor Calder, kocham cię!
Głównie takie zwroty można było słyszeć po zaledwie godzinnym pobycie w domu chłopaków. Wszyscy, z wyjątkiem Liama, schlali się nie na żarty.
-El, jak ty sobie wyobrażasz nasz powrót do domu?- zapytałam, zmuszając kuzynkę, żeby na mnie spojrzała.
-Nie wygłupiaj się, nie widzisz w jakim ona jest stanie? Pewnie nawet cię nie słyszy.- odpowiedział za nią Payne.
-Więc co ja mam zrobić? Chyba raczej muszę spać w nocy...
-Zanocujecie u nas. Jedyny problem to to, że mamy tylko pięć łóżek. Louis i Eleanor zapewne będą spali razem, więc zostają cztery pozostałe. Musisz sobie kogoś wybrać.
-Ja chcę spać sam!- odezwał się dwuosobowy chór w składzie: Niall i Hazza.
-Dzięki, naprawdę!- odburknęłam.
-Nie bierz tego do siebie, Nialler i Harry lubią mieć dużo przestrzeni.- pocieszył mnie Liam. Swoją drogą, był całkiem słodki!
-To chyba znaczy, że dzisiejszą noc spędzisz u mnie...- zabrzmiał pijacki głos Zayna.
-Chyba śnisz! Nie! Nie ma mowy, nie zrobię tego. Liam, nie mogę spać u ciebie?
-Sky, wiesz, że bardzo chciałbym ci pomóc, ale Danielle... Na pewno by zrozumiała, ale ja nie czułbym się fair w stosunku do niej.
-Ech, no pewnie, rozumiem... A ty, nie odzywaj się juz dziś do mnie.- zwróciłam się w kierunku Malika groźnym tonem.