czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 23.

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem 
____________________________________________

Obudziłam się przez słońce wpadające do pokoju. Sobota. Dzięki Bogu. Zaspana wzięłam do ręki telefon – dziesiąta. Zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Tam umyłam zęby, rozczesałam włosy i związałam je w niedbałego koka. Schodząc na dół zdążyłam się zorientować, że Eleanor nie ma już w domu. Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam z nim przed telewizorem, kiedy zadzwonił telefon.
-Tak, Zayn?
-No hej.- usłyszałam głos mojego chłopaka i mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie mogłam dłużej być na niego zła. –Tak sobie pomyślałem, że może później poszlibyśmy na zakupy.
-Od kiedy lubisz chodzić ze mną po sklepach?- zapytałam zdziwiona.
-Nie lubię.- zaśmiał się. Boże. –Ale chciałem ci pomóc wybrać coś na galę.
-Jaką galę?
-No jak to? Czekaj, El ci nie mówiła?
-Jak widać.
-W piątek jest rozdanie nagród, mamy kilka nominacji, no i dostaliśmy zaproszenia dla osób towarzyszących. Ty jesteś moją.- oznajmił.
-Och, czyżby?
-Nie udawaj, że tego nie chcesz.- znowu ten śmiech. –To o której ci pasuje?
-Nie wiem, około piętnastej?
-Ok. Do zobaczenia.
-Pa.
Po zjedzeniu śniadanie pooglądałam jeszcze trochę telewizję i nie wiedząc kiedy, z dziesiątej zrobiła się dwunasta. Poszłam do siebie i otworzyłam szafę. Wybrałam TEN zestaw. Następnie lekko się pomalowałam i wyprostowałam włosy. Całość zajęła mi wyjątkowo mało czasu, bo tylko godzinę. Oznaczało to, że do przyjazdu Zayna wciąż miałam jeszcze trochę czasu. Weszłam na tumbrla w poszukiwaniu inspiracji na fajną sukienkę. Nie ma to jak dowiadywać się o wielkiej gali niecały tydzień przed. Mogłam się przecież domyśleć, w sieci od dawna coś tam o tym pisali. Nieważne. Przeglądając kolejne strony natknęłam się na sukienkę i od razu się w niej zakochałam. Na wszelki wypadek zrobiłam zrzut ekranu. Miałam już pomysł na sukienkę, teraz zaczęłam myśleć o butach i dodatkach. Jeśli chodzi o te pierwsze, pewnie postawię na klasyczne czarne szpilki. Nad biżuterią zastanowię się już w sklepie. Zayn nawet nie wiedział, na co się pisze. To będzie dla niego dłuuugi dzień.

***

-Hej.- przywitałam się z czarnowłosym buziakiem w policzek, kiedy wsiadłam do jego samochodu.
-Cześć.- uśmiechnął się. –Więc gdzie mam jechać?- zapytał.
-Na pewno tego chcesz?- uniosłam brwi.
-Właśnie zaczynam się zastanawiać.- zaśmiał się.
Po kilkunastu minutach parkowaliśmy już pod centrum handlowym. Zayn otworzył mi drzwi, po czym skierowaliśmy się do środka. Nie przedłużając, od razu weszliśmy do pierwszego sklepu z brzegu. 
Psychika Malika nie wytrzymała już po drugiej sukience i zaczął strasznie marudzić.
-Sky, długo jeszcze?- jęknął, kiedy byłam w przebieralni.
-Jesteśmy tu od jakiś piętnastu minut. 
-No właśnie!
-Wytrzymasz.- wystawiłam głowę zza zasłonki.

Po trzech godzinach zakupów w końcu trafiłam na sukienkę. Reszta dodatków poszła w miarę szybko.
-I co, nie było tak źle, prawda?- zapytałam dzielnie idącego za mną Zayna. Mulat spojrzał na mnie przerażającym wzrokiem.
-Zwariowałaś? Nie tak źle? To były najgorsze godziny w moim życiu.- powiedział, na co się roześmiałam. -To nie jest śmieszne!
-Jest i to bardzo.- lekko uderzyłam go w ramię. -W ramach wynagrodzenia, masz może ochotę na romantyczną randkę w KFC?- zapytałam, pokazując palcem na stojącego przed nami fast food'a.
-Zawsze.- uśmiechnął się szeroko. Podczas stania w kolejce, trochę dalej zebrała się grupka dziewczyn chcących autografy i zdjęcia, więc skończyło się na tym, że Zayn odszedł i się nimi zajął, a ja kupiłam jedzenie dla nas obojga. Zdążyłam wszystko odebrać, usiąść i prawie skończyć swoją porcję frytek, a chłopak dopiero do mnie wrócił.
-Strasznie cię przepraszam, ale zeszło się ich trochę więcej niż na...
-Nie ma sprawy.- uśmiechnęłam się. -Siadaj.- powiedziałam, co zaraz zrobił. -Więc... Zdenerwowany galą?
-Może trochę...
-Na pewno świetnie wam pójdzie. Jak zwykle z resztą.
-Mając takie wsparcie- zmierzył mnie od góry do dołu -Jestem tego w stu procentach pewien.- oblizał usta, na co walnęłam go w ramię.
-Zayn!
-No co?- pokiwałam głową. -W tej sukience będziesz wyglądać cudownie.- dodał po chwili patrząc mi w oczy. Poczułam, że się rumienię. W ramach podziękowania pocałowałam go w usta. -Ale tego sosu to przekazywać mi nie musiałaś.- palcem sobie wytarł kącik ust.
-Idiota.- roześmiałam się, wstając z miejsca. -Wygląda na to, że możemy już wracać.- wyciągnęłam do niego rękę, którą złapał i pociągnął mnie w stronę wyjścia.
-Dzięki Bogu!
-Nie przesadzaj, na pewno nie było aż tak...
-Sky!- nagle usłyszałam znajomy głos zza pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam idącą w naszą stronę  Charlotte. -Ale niespodzianka!- krzyknęła, dobiegając do nas. Spojrzałam na Zayna. Jego twarz wyrażała zakłopotanie i niepewność w jednym.
-Hej!- przywitałam się z dziewczyną. -Chyba nie miałaś jeszcze okazji poznać...
-Zayna Malika, oczywiście!- dokończyła za mnie z szerokim uśmiechem.
-Tak, no... Cześć.- odezwał się, wciąż niepewny, chłopak.
-To jest Charlotte, o której wcześniej ci mówiłam.- spojrzałam na niego, przypominając sobie naszą "rozmowę" o niej.
-Ach, no tak, pamiętam.- zacisnął zęby, przenosząc na nią wzrok. Chyba nadal nie zmienił zdania co do niej.
-Co tam u was?- uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-W porządku, właśnie wychodziliśmy.
-Widzę, że zakupy się udały.- wskazała na torbę trzymaną przez Zayna.
-Tak, szukałam czegoś na galę...
-Galę? Jaką galę?- zaciekawiła się blondynka.
-Sky, obawiam się, że musimy już iść.- wtrącił się Zayn. -Dostałem sms'a od Liama, siedzą u ciebie w salonie. To się może źle skończyć.- uśmiechnął się.
-Co? Ale jak oni tam...
-Nie wiem. Czas spadać.
-No dobra... Przepraszam Char, pogadamy jutro?- zwróciłam się do koleżanki.
-Pewnie.- uśmiechnęła się i odeszła.
-Wcale nie ma ich u mnie w domu, prawda?- zapytałam Zayna.
-Nie, nie ma. Po prostu... nie ufam jej.
-Znowu zaczynasz?- przewróciłam oczami.
-Nie, Sky, mam co do niej złe przeczucia i tyle.
-Nieważne, wracajmy do domu.- nie miałam zamiaru wracać do tego tematu i znów się z nim kłócić.
-Dobra, chodź.- wyprowadził mnie z budynku, niedługo potem wsiedliśmy do samochodu, a piętnaście minut później otwierałam już drzwi domu.
-No więc...- zaczęłam
-Co jest?- zapytał Zayn.
-El nie ma do rana, może chcesz zostać na noc?- przygryzłam lekko wargę.
-Pewnie, że chcę.- uśmiechnął się i razem poszliśmy na górę. Zapowiadał się przemiły wieczór...

                                             _______________________________________

No więc, mamy trochę do wyjaśnienia. Po pierwsze: Zaczęła się szkoła, wszystko się komplikuje, brak czasu, weny, dobrze wiecie, o co chodzi. Ten rozdział też nie jest na pewno jakiś bardzo zadowalający, szczególnie przy czasie, jaki musiałyście na niego czekać. Nie będziemy obiecywać już, kiedy będą nowe, bo nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć. Druga sprawa: Jedna z nas (jeśli jeszcze ktoś nie ogarnął, dwie osoby piszą tego bloga) kompletnie nie ma już weny, nawet jak ma czas to po prostu nie wie, co pisać. Ja to rozumiem, bo ostatnie zdania tego rozdziału też pisałam już siłą. Zdajemy sobie sprawę z tego, że to w dużej mierze nasza wina, im dłużej to odkładałyśmy, tym bardziej nam się nie chciało. No, spierdoliłyśmy. Mimo wszystko nie chcemy was zawodzić, szczególnie, że miałyśmy na tego bloga naprawdę fajny pomysł. I teraz jest prośba do Was. Wspieracie nas komentarzami i strasznie wam dziękujemy. Pod tym rozdziałem napiszcie trochę dłuższe komentarze, co lubicie w tym blogu, co go wyróżnia, czego chcecie więcej, czego mniej itd. To zawsze jakoś ułatwia pisanie, kiedy wiemy, czego tak naprawdę oczekujecie. Druga opcja jest taka, że jeśli nie damy rady z weną, po prostu napiszemy notkę z tym, jak historia Sky miała przebiegać, jak się skończyć i tyle. Nie chcemy tego, ale tak może się okazać. Strasznie przepraszamy i prosimy o pomoc xxx ~N&M