niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 16. część 2.


Nie mogłam uwierzyć w słowa Eleanor. Natychmiast weszłam do samochodu, trzęsącymi się rękoma zapięłam pasy i krzyczałam na nią, żeby się pośpieszyła.
-Przestań! Wrzeszcząc na mnie nic nie zdziałasz, a tylko mnie stresujesz!- powiedziała, kiedy stałyśmy na pasach.
-Po prostu się stresuję! Co mu jest?! El, błagam, szybciej!- jęknęłam.
-Sky.- spojrzała na mnie. -Będzie dobrze, musisz w to uwierzyć.- w tym momencie światło zmieniło się na zielone i brunetka szybko ruszyła.
Kiedy zaparkowałyśmy przed szpitalem, wybiegłam z auta w stronę recepcji. Jeden z pracowników zaprowadził mnie oraz, biegnącą za mną, Eleanor pod salę, w której przebywał Zayn. Siedziała tam cała czwórka.
-Sky, El!- przytulił nas Lou, widząc mnie roztrzęsioną.
-Co z nim?- zapytałam od razu.
-Nie wiemy, na razie jest nieprzytomny.- odpowiedział, na co ugięły się pode mną kolana.
-Jak to nieprzytomny?!- krzyknęłam chyba trochę za głośno, bo zwróciło to uwagę innych ludzi na korytarzu.
-Przepraszam, jesteście do Zayna Malika?- podszedł do nas lekarz. Liam, Harry i Niall poderwali się z krzeseł.
-Tak! Co mu jest?- szybko zapytałam.
-Jego stan się poprawia.- odetchnęłam. -Prawdopodobnie ma lekki wstrząs mózgu, ale to jeszcze muszą potwierdzić wyniki. Zostanie u nas jeszcze jakieś trzy dni na resztę badań i obserwacje.
-Jak do tego doszło?- zapytał Liam.
-Najprawdopodobniej został uderzony czymś ostrym w tył głowy, lub niefortunnie upadł. Nie chce nic powiedzieć.
-Chwila... to on jest już przytomny?!- podniosłam ton. -Można się z nim zobaczyć?!
-Tak, pacjent się wybudził, nie ma większych przeciwwskazań na wizytę, ale proszę go nie przemęczać.
-Oczywiście.- powiedzieliśmy wszyscy prawie jednocześnie i poszliśmy za nim do sali.
-Zayn...- wyszeptałam cicho, kiedy go zobaczyłam. Leżał na białym łóżku, przykryty prześcieradłem. Odwrócił głowę w naszym kierunku i lekko się uśmiechnął.
-Jak się czujesz?- zapytał Louis.
-Bywało lepiej.- zażartował.
-Boli cię coś?- kolejne pytanie, tym razem ze strony El.
-Głowa i trochę plecy.- powiedział, a na jego twarzy pojawił się grymas.
-Co ty sobie w ogóle zrobiłeś?- odezwał się Harry.
-Długa historia.- mulat przewrócił oczami.
Po jakiś dwudziestu minutach rozmowy Lou musiał gdzieś iść, a El zdecydowała do zabrać się z nim. Później poszedł Niall z Hazzą, a na końcu Liam. Tym oto sposobem zostałam sam na sam z Malikiem.
-Co tak naprawdę się stało?- zapytałam w końcu, na co spojrzał mi w oczy.
-Mówiłem już, przewróciłem się, nic poważnego.
-Zayn. Ja pytam, co NAPRAWDĘ się wydarzyło.
-Sky...
-Powiedz!
-No dobra...

*Kilka godzin wcześniej, perspektywa Zayna*

Od kilkunastu minut leżałem na kanapie przeglądając twittera. Chłopaki gdzieś pojechali, proponowali mi, żebym do nich dołączył, ale wolałem zostać w domu. Będąc na profilu Nialla zobaczyłem, że skomentował jakieś zdjęcie Sky. Otworzyłem je i mimowolnie się uśmiechnąłem. Wyglądała... bardzo dobrze.
Jakiś czas później usłyszałem dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałem, podszedłem do nich i otworzyłem - to chyba jakieś żarty. 
-Co ty tu robisz?- warknąłem do tego idioty, który łaził za Sky.
-Przyszedłem wyjaśnić kilka spraw.- odpowiedział, mijając mnie i tym samym bez zaproszenia wchodząc do  domu.
-Nikt cię tu nie zapraszał! Co sobie wyobrażasz?- odwróciłem się, kiedy nagle poczułem jego pięść na mojej twarzy. Od razu złapałem się za szczękę i spojrzałem na niego piorunującym wzrokiem. -Co ty odpierdalasz?!
-To za te twoje smsy do Sky.
-Nie twój interes, co do niej piszę!- podniosłem głos, pchając go tak mocno, na ile pozwolił mi ból w szczęce.  
-Jesteś skończonym idiotą, Zayn.- warknął, chwiejąc się lekko. -Myślisz, że przez coś takiego jej imponujesz? No cóż, jednak to ze mną spędza wieczory.- uśmiechnął się drwiąco. Tego już było zbyt wiele. Uderzyłem go w twarz, jednak dużo mocniej, niż zrobił to on. Jason stracił równowagę, co wykorzystałem i zaczęliśmy się szarpać. Kilka razy oberwałem, podobnie jak blondyn. Nagle poczułem przeszywający ból w głowie, a wszystko stało się niewyraźne.

***

-Nie wierzę!- zasłoniłam dłonią buzię, kiedy wreszcie skończył.
-Chciałas wiedzieć, to masz.
-Jak on mógł?!- poderwałam się z krzesła i podeszłam do okna.
-Sky, spokojnie...
-Spokojnie?! Masz farta, że żyjesz, jak ja mam być spokojnie?!
-Bez przesady... Nie jestem aż taki słaby, żeby jakiś złamas mógł mnie zabić.
-Zayn...- ponownie przy nim usiadłam. -Przepraszam. To moja wina. Nie powinnam w ogóle mówić mu o żadnych sms'ach. Ale... Nie mogę uwierzyć, że zrobił coś takiego! I co, po prostu cię tam zostawił nieprzytomnego?
-Najwidoczniej, chłopaki znaleźli mnie, jak wrócili.
-Jak tylko go zobaczę to...
-Sky.- przerwał mi. -Potrafię sam się bronić.
-Szczególnie w szpitalnym łóżku!- w tym momencie do sali weszła pielęgniarka. Ugh, nikt cię tu nie chciał.
-Przepraszam, ale myślę, że powinna pani już pójść. Pacjent musi odpoczywać.- a ja myślę, że powinnaś tu nie włazić.
-No dobrze...- wstałam i zabrałam swoje rzeczy. -Pa, Zayn.- powiedziałam do mulata i wyszłam.

*Następny dzień*

7:00 - obudziłam się. Jakimś cudem zwlokłam się z łóżka i zaczęłam szykować. Po dwudziestu minutach, ubrana w TO, zeszłam na śniadanie.
Wciąż dręczyły mnie myśli: jak on mógł mu to zrobić? I jeszcze go tam zostawił... To było zbyt wiele. Nie wiem, jak teraz spojrzę mu w oczy. Gdy byłam na przystanku, tak mnie to wciągnęło, że przegapiłam autobus. Ostatecznie zamiast do szkoły wybrałam się do szpitala.
-Cześć.- rzuciłam do Zayna, kiedy weszłam do jego sali.
-Nie powinnaś być teraz w szkole?- uśmiechnął się.
-Jeden dzień mnie nie zbawi.- usiadłam przy nim. -Jak się czujesz?
-Już lepiej.
-To dobrze.- uśmiechnęłam się słabo. -A tak wracając do tematu... Strasznie cię...
-Sky, skończ.- zaśmiał się.
-Niech będzie...
-Potrzebujesz czegoś?-zapytałam.
-Nie, dzięki.
-Wiesz już kiedy cię wypiszą?
-W najlepszym przypadku, pojutrze. Jak i tak już tu siedzę, to chcą zrobić wszystkie badania za jednym razem.
-Szkoda, że jesteś tu zamknięty na tak długo...- oparłam głowę o dłoń.
-Zależy ci na mnie.- powiedział po chwili, uśmiechając się szeroko.
-Co? Chciałbyś.- odpowiedziałam szybko, czując, że się rumienię.
-A siedzisz tu do późna i zarywasz lekcje z nudów.- zaśmiał się.
-Tak, tak, wmawiaj sobie.- wystawiłam mu język.
-Mnie nie oszukasz.- uśmiechnął się zadziornie.
-Leżysz, to leż, a nie gadasz jakieś bzdury.
-A może tak położyłabyś się obok mnie?
-Powtórzę - chciałbyś.
-A jeśli to pomoże mi w wyzdrowieniu?
-To umrzesz.
-No dalej, zrób to dla obolałego Zayna...
-Podobno czujesz się już lepiej!
-No tak, ale, oj, coś mi strzyknęło w kręgosłupie.- skrzywił się udawanie, na co się zaśmiałam.
-Ugh, no dobra.- wstałam z krzesła i zwinnym ruchem wskoczyłam na łóżko, tuż obok niego. -Lepiej?
-Od razu.- uśmiechnął się szeroko. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Naprawdę mi na nim zależało i dobrze o tym wiedział. Ale byłoby milej, gdyby perfidnie tego nie wykorzystywał. Nasze twarze dzieliły centymetry. Czułam jego ciepły oddech na swojej skórze. Powoli się do mnie zbliżał, by w końcu złączyć nasze usta w czułym pocałunku. Zupełnie innym, niż wszystkie poprzednie. Tamte były namiętne i tylko po to, żeby mi coś udowodnić. Tym razem było... szczerze? Bałam się o tym tak myśleć. "Naszą" chwilę przerwała pielęgniarka. Moje policzki natychmiast stały się czerwone, na co Zayn zareagował cichym śmiechem.

______________________________________________________________

Zanim powiecie, że jest krótki - jest to część druga, nie cały rozdział, więc ma prawo taki być :)
Starałyśmy się dodać jak najszybciej się dało, ale rózne rzeczy się działy. Rózne, WAŻNIEJSZE, rzeczy i chciałybyśmy, żebyście mieli to na uwadze :)
Przechodząc do samego FF:
-Co myślicie o tym rozdziale?
-Czego oczekujecie po następnym?
-Co chcielibyście, żeby się dalej wydarzyło?
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
M&N

środa, 22 maja 2013

Rozdział 16 cz. I

Rano obudziłam się o piątej i nie mogłam już usnąć. Miałam nadzieję, że wczorajszy wieczór był snem - niestety. Nie miałam pojęcia, co zrobić. Jedno było pewne - ani Zayn, ani Jason nie są mi obojętni. I właśnie to mnie frustrowało.
Żeby uchronić się przed myśleniem przez najbliższą godzinę, postanowiłam wejść na twittera. Wyczytałam tam, że dziś mamy zastępstwo z moją kochaną chemiczką i to na pierwszej lekcji, czyli dwie pod rząd. Cholera. Przeglądając kolejne posty zobaczyłam wpis Zayna "Interesujący wieczór, oby takich więcej! :)x" i mimowolnie się uśmiechnęłam. Ugh, co on ze mną robił? Co oni OBYDWOJE ze mną robili?! Dlaczego nie mogą po prostu wylecieć z mojej głowy?
Po pół godzinnym siedzeniu w internecie stwierdziłam, że zacznę przygotowania wcześniej, żeby poświęcić im więcej czasu. Wyciągnęłam czerwony lakier i pomalowałam nim paznokcie. Kiedy już wyschły, zakradłam się do sypialni, wciąż śpiącej, Eleanor i pożyczyłam  TE buty. Po chwili byłam już ubrana w cały komplet* i zajęłam się twarzą. Zaczęłam od podkładu, później ciemny cień, kreski... Zeszło się dosyć długo.
Ostatnią czynnością było wyprostowanie włosów. Pomyślałam, że teraz idealnie pasowałby mój stary, czarny odcień. Zanim się obejrzałam, było już po siódmej. Szybko spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i próbując się nie zabić w tych butach, zeszłam na dół. Dobrze, że El jeszcze spała, bo chyba nie wyszłabym z tego żywa. Po kilku minutach byłam już na przystanku. Miny ludzi - bezcenne. Nie rozumiałam o co im chodziło, ale się z nich śmiałam. Niektóre mochery reagowały... bardzo negatywnie, ale jakoś mnie to nie obchodziło. Na drodze były ogromne korki, przez co spóźniłam się dwadzieścia minut. Jeszcze lepiej!
Z wielkim uśmiechem na twarzy weszłam do klasy, gdzie podobnie jak na przystanku, wszyscy zwrócili na mnie uwagę. A baba od chemii? Jej twarz prawie zrównała się z kolorem włosów.
-Skylar Black!- wydarła się. -Co to ma być za strój?!
-Nie rozumiem, o co pani chodzi.- udałam niewinną.
-A ten makijaż?! Co ty sobie myślisz?!- krzyczała dalej.
-W tych czasach wiele dziewczyn go nosi, więc nie widzę problemu.- odpowiedziałam spokojnie i z uśmiechem.
-Dosyć tego! Wyjdź z klasy!- warknęła, a ja wykonałam jej polecenie. Kobieta dreptała tuż za mną. -Dziecko, myślisz, że ujdzie ci to płazem?- syknęła, kiedy byłyśmy już na korytarzu. -To, że masz chody u dyrektorki o niczym nie świadczy! Obiecuję ci, że nie zdasz w tym roku, albo wylecisz z tej szkoły. A teraz marsz do klasy i jeśli choć raz przyłapię cię na tym, że nie słuchasz - postawię ci zagrożenie!
Z uśmiechem na ustach przytaknęłam, po czym weszłam do sali.
  Reszta lekcji minęła bez większych rewelacji. Z zadowoleniem wypisanym na twarzy słuchałam chemiczki, żeby jeszcze bardziej ją zezłościć. Kiedy w końcu usłyszałam dzwonek, razem z Amy, z którą ostatnio się zaprzyjaźniłam, opuściłyśmy klasę.
-Widzę, że humor dopisuje.- powiedziała, kiedy siedziałyśmy na schodach.
-A czemu by nie?- uśmiechnęłam się.
-Zobaczymy, czy dalej będziesz tak sądzić, jak nie zdasz z chemii.- zaśmiała się.
-Nie sądzę, żeby naprawdę chciała oglądać mnie rok dłużej!- rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, a potem postanowiłyśmy porobić sobie zdjęcia. Jedno z nich wstawiłam na twittera z dopiskiem "ponętnie z @xxamyxx <3". Już chwilę później moje interacje szalały. Oczywiście głównym tematem było zaskoczenie moim wyglądem. Pojawiło się kilka hejtów, typu "dziwka", ale nie zwracałam na to uwagi. Na moją twarz mimowolnie wkradł się ogromny uśmiech, kiedy zobaczyłam tweeta Nialla "nie powinnyście być na lekcji? Sky, nie ładnie się tak malować! #badgurlz". Przy okazji na tablicy przewinął mi się także post Hazzy, który bez oznaczenia mnie napisał "Niektórym dziewczynom nie powinno się dawać kosmetyków i butów na obcasie." Szybko odpisałam "dzięki, Styles! xx" i zaczęłyśmy ponownie zbierać się na chemię.
Spóźniłyśmy się dziesięć minut, jednak widząc minę nauczycielki odczytałam, że nie miała już siły na rozmowę z nami. Tym razem nawet uważałam, przynajmniej się starałam. Co chwilę rozpraszały mnie ambitne sms'y z Harry'm, typu: -Do nauki. -Nie. -Tak. -Nie.

***

Wychodziłam właśnie z piątej już lekcji. Prócz uwag nauczycieli, co do mojego wyglądu, było całkiem w porządku. Razem z Amy zahaczyłyśmy jeszcze o kawiarnię i poszłyśmy do swoich domów.
-Hej... JAK TY WYGLĄDASZ?!- krzyknęła zszokowana El, kiedy tylko weszłam.
-Dzięki za powitanie.- odpowiedziałam, wymijając ją.
-Zadałam ci pytanie!
-Długa historia... Miałyśmy iść na zakupy, pamiętasz?- sprawnie zmieniłam temat.
-Ugh... Ok, ale najpierw idź się przebrać i zmyj tą tapetę!- pogadałam z nią jeszcze chwilę, a potem poszłam na górę. Szybko pozbyłam się makijażu, zrobiłam go od nowa (tym razem zdecydowanie lżejszy) i ubrałam się  w  TO. Kiedy zeszłam na dół, Eleanor już stała przy drzwiach, a po około dwudziestu minutach byłyśmy w centrum handlowym. Od razu rzucilyśmy się w nieograniczony wir zakupów. Po pewnym czasie stało się to trochę męczące, ale przynajmniej odciągało moje myśli od problemów.
Kiedy skończyłyśmy obchodzić część z ubraniami, załadowane tysiącem toreb poszłyśmy do fryzjera, gdzie powróciłam do naturalnej czerni. Nie trwało to długo, a ja byłam bardzo zadowolona z efektu.
Idąc w stronę samochodu, zadzwonił telefon Elki.
-Co?! Ale... jak to?! Kiedy?!- stanęła w miejscu, nerwowo zadawając milion pytań, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Bezgłośnie próbowałam się dopytywać, ale uciszała mnie ruchem ręki. -Zayn jest w szpitalu.-
powiedziała cicho, kiedy skończyła rozmawiać. -Słabo z nim.



_____________________________________________________________________


Dum,dum,dummmmm!
To tak:
Jest to pierwsza część,druga pojawi się koło piątku/soboty.
Wolałyśmy podzielić ten rozdział na dwie części mamy nadzieje,że  się nie gniewacie : )
Hmmm co może być Zaynowi? - piszcie w komentarzach !
CZYTASZ=KOMENTUJESZ 
Im więcej komów tym szybciej dodamy rozdział 
M&N

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 15.


Rozdział dedykowany Cyganowi/Ani <3
_____________________________

Obudziłam się około 6:30. W, od samego początku, złym nastroju zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Tam doprowadziłam się do znośnego stanu, ubrałam się i byłam gotowa do zejścia. Po drodze minęłam pokój Eleanor. Wszystkie wspomnienia z poprzedniego wieczoru wróciły, poczułam się jeszcze gorzej niż minutę temu, ale nie miałam zamiaru zacząć normalnie z nią rozmawiać. Przynajmniej nie teraz.

Kiedy byłam już na dole, weszłam do kuchni, zrobiłam sobie kanapki i wyszłam na przystanek.
Po jakiś dwudziestu przekraczałam mury szkoły. Pierwszą lekcją była, jakże fascynująca, historia.

wtorek, 14 maja 2013

WAŻNE!!!

Chciałyśmy wam przekazać, że rozdział byłby już dziś, ale, niewiadomojakimkurwandcjbshcbdscudem, się usunął. Bardzo przepraszamy, ale niestety nie jest to zależne od nas. Jesteśmy złe, bo rozdział był całkiem długi. Postaramy się napisać go jak najszybciej się da. -M&N

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 14.

Obudziłam się rano z wielkim uśmiechem na twarzy. Szybko wstałam z łóżka, jednak przypomniałam sobie, że moją pierwszą lekcją jest chemia. Skrzywiłam  się na samą myśl o nauczycielce, więc znów wskoczyłam do łóżka, żeby "zaspać".
Chwilę później do pokoju wpadł Louis.
-Co ty jeszcze robisz w łóżku? Wstawaj, bo spóźnisz się do szkoły!- zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, usłyszałam kolejny głos dochodzący zza drzwi, na który uśmiech sprzed kilku minut od razu powrócił.
-Daj jej się trochę wyspać. Jedna lekcja nikogo nie uczyni geniuszem, a kto wie, może Sky miała wczoraj noc pełną wrażeń?- do pokoju wsunął się Zayn w samych bokserkach, uśmiechając się zawadiacko.
-Geniuszem może i nie, ale ja wolałbym nie być zamordowany przez Eleanor, kiedy się dowie. A propo snu, co ty tu robisz?- odpowiedział.
-Spokojnie, już sobie idę.- mrugnął do mnie, po czym się wycofał.
Jakimś cudem wybłagałam pójście na drugą lekcję. Ubrałam się*, zrobiłam makijaż i zeszłam na dół. Niektórzy z chłopaków już latali po kuchni, a Harry robił naleśniki. Pośmialiśmy się trochę i kiedy skończyłam jeść, wyszłam z domu.

***

-Hej, Sky!- zawołała Amy, dziewczyna z klasy.
-Co tam?- uśmiechnęłam się, podchodząc do niej.
-Zaraz zaczynamy chemię.- powiedziała z grymasem, krzyżując ręce na piersiach.
-Co kurwa?!- prawie nie wyplułam, akurat pitej, wody.
-Zamieniła się z facetem od geografii.
-Świetnie.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę, kiedy zadzwonił dzwonek. Obydwie w "cudownych" nastrojach poszłyśmy w kierunku sali. Usiadłam w ławce i czekałam na tortury. Kiedy rudowłosa nauczycielka weszła do klasy, spojrzała na mnie i już wiedziałam, że dzisiejsza lekcja nie będzie przyjemna. Starałam się skupić, ale po głowie ciągle chodziły mi inne myśli.
-...może Sky?- usłyszałam nagle.
-T-tak?- zająkałam się.
-Odpowiedz na moje pytanie.
-Nie usłyszałam.
-Och, rozumiem. Szlajać się po szkole z celebrytami masz czas, ale uważać na lekcji już nie? W dzisiejszych czasach wszyscy mamy internet, złotko. Dziesięć punktów ujemnych.- po tych słowach coś we mnie pękło i nie wytrzymałam.
-Ze mną przynajmniej ktokolwiek chce wychodzić.- wycedziłam przez zęby.
-Co ty powiedziałaś?
-Nic, nic.- uśmiechnęłam się słodko.
Przez resztę lekcji jej słuchałam, a kiedy co kilka sekund zadawała mi pytania, odpowiadałam na nie poprawnie z satysfakcją patrząc, jak się wścieka.
Kiedy lekcja się skończyła, powolnym krokiem wyszłam z sali.
-Jason!- krzyknęłam, kiedy zobaczyłam chłopaka z daleka. Odwrócił się, a kiedy mnie zauważył zrobił coś, czego nigdy bym się nie spodziewała - uciekł. "Dziwne"- pomyślałam. Może się gdzieś śpieszył? Nieważne, złapię go na stołówce.


*Kilka godzin później*

Minęły jeszcze cztery lekcje, a Jasona ani śladu. Szukałam go wszędzie - w klasach, na sali, stołówce... Po prostu zniknął. Zrezygnowana wychodziłam już ze szkoły, kiedy nagle zauważyłam blondyna kilka kroków przede mną.
-Jason!- krzyknęłam. Odwrócił się i znów przyśpieszył kroku. Tym razem nie miałam zamiaru pozwolić mu uciec. Podbiegłam do niego i złapałam za rękaw.
-Czego chcesz?- warknął wkurzony.
-O.. o co ci chodzi? Zrobiłam coś nie tak?- zapytałam zdezorientowana, na co chłopak chciał się odsunąć. -Jason, porozmawiaj ze mną! Dlaczego się tak zachowujesz?
-Po co w ogóle tracisz czas na rozmowę ze mną?! Wracaj do domu, przecież czeka na ciebie twój chłopak!- po tych słowach odszedł, zostawiając mnie niezdolną do jakichkolwiek słów. Po prostu nie wiedziałam, co powiedzieć. Miał na myśli Zayna? Przecież my nie... ouch. Najpierw baba od chemii, teraz Jason... Dopiero teraz zrozumiałam, że wszyscy doskonale wiedzieli o moim wczorajszym wieczorze spędzonym z Malikiem. Jest członkiem jednego z najpopularniejszych zespołów na świecie, wokół nas musiało się roić od paparazzi!
Zdezorientowana poszłam do domu. Tam zastałam tylko karteczkę z napisem "Jesteśmy na wywiadzie, będziemy koło osiemnastej". Super - nawet nie miałam z kim pogadać.
Po dłuższej chwili postanowiłam iść do fryzjera. Dawno nie robiłam czegoś dla siebie, a niebieskie końcówki powoli zaczynały mnie nudzić. Złapałam taksówkę i po dwudziestu minutach byłam na miejscu.
Gdy usiadłam na fotelu, nie do końca wiedziałam, co zrobić z włosami. Fryzjerka dała kilka propozycji. Raz się żyje! Po jakiejś godzinie zakończyła robotę. Nie było źle. Miałam teraz ciemnoczerwone włosy, które lekko podcięłam. Kiedy zbliżałam się do wyjścia, nagle zobaczyłam JĄ. Perrie właśnie wchodziła do salonu.
Gdy mnie zobaczyła... uśmiechnęła się?
-Hej Sky!- zaczęła.
-Cześć?- byłam lekko zdezorientowana.
-Widzę, że zmieniłaś kolor, ładnie ci w tym.- uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
-Pezz, w co ty grasz? Nie pamiętasz już, jak mnie zwyzywałaś kilka tygodni temu?
-Sky... Chciałam ci to wytłumaczyć, ale wiedziałam, że nie będziesz słuchać. Chodźmy na kawę, wszystko ci wyjaśnię!
-I że niby mam się zgodzić?- skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Proszę.- odpowiedziała.
-Ugh, dobra, i tak nie mam nic lepszego do roboty.- rzuciłam i razem z Perrie wyszłyśmy z salonu.

***
-Więc?- zaczęłam, gdy piłyśmy już kawę.
-Strasznie cię przepraszam za tamto... Nie powinnam była tak wybuchać! Byłam zazdrosna i tyle.
-Nie mogłyśmy porozmawiać we dwie? Musiałaś robić awanturę przy wszystkich?
-Sky, poniosło mnie... Naprawdę przepraszam! Zaczniemy jeszcze raz?- zapytała.
-Możemy spróbować.- uśmiechnęłam się lekko.
-Dziękuję! Strasznie się cieszę!- Pezz wstała z krzesła i przytuliła się do mnie. -Musimy to uczcić! Masz czas dziś wieczorem? Wyszłybyśmy do jakiegoś klubu.
-Chciałabym, ale Louis za nic mnie nie puści, a jutro wraca Eleanor.- skrzywiłam się.
-To może w następnym tygodniu?
-Nie ma sprawy.- uśmiechnęłam się. -Dobra, muszę lecieć.- zdjęłam torebkę z oparcia krzesła.
-W razie czego, znasz mój numer.- powiedziała, kiedy znowu się przytulałyśmy.
Szczerze? Nie wiem, dlaczego tak się zachowałam. Może po prostu potrzebowałam kogoś do wygadania się? Po jakiś trzydziestu minutach byłam w domu 1D.
-Cześć.- rzuciłam, zdejmując buty.
-Sky, do cholery, coś ty zrobiła z włosami?!- krzyknął Louis, kiedy mnie zobaczył. Zaczyna się.
-Podcięłam trochę.- spojrzałam na swoje końcówki.
-Masz czerwone włosy.- uśmiechnął się Harry oparty o ścianę.
-Brawo, Sherlocku. Ale fajne są, no nie?- zaśmiałam się.
-Chodź do salonu.- przerwał nam Louis.
-Muszę?- westchnęłam.
-Tak.- powiedział, patrząc na mnie "surowym" wzrokiem.
-Więc?- zapytałam, gdy całą szóstką byliśmy w pokoju.
-Czemu się przefarbowałaś?
-Bo znudził mi się kolor?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Sky, ty chodzisz do szkoły!
-I?
-I to, że nie możesz zmieniać koloru włosów, kiedy tylko chcesz!- zaczął wymachiwać rękoma.
-Coś jeszcze?- zapytałam znudzona.
-Gdzie byłaś po szkole?- zapytał Liam.
-U fryzjera.
-Tylko?- wtrącił się Niall.
-No tak...
-Mogłabyś chociaż nie kłamać!- do "zabawy" przyłączył się Zayn.
-Ok, spotkałam się z Perrie, macie z tym jakiś problem?!- warknęłam.
-Czemu?- zapytał poirytowany mulat.
-To akurat już nie jest twój biznes.- spojrzałam mu w oczy.
-Dlaczego musisz być taka uparta?- zapytał Louis.
-Do jasnej cholery, Pezz mnie przeprosiła, zadowoleni?!- wstałam z kanapy. -Nie będę się wam ze wszystkiego spowiadać!- warknęłam, po czym poszłam do "swojego" pokoju.
Jakim prawem oni chcą mnie kontrolować?! To moje życie, nie ich. Usiadłam na łóżku i wzięłam laptopa. Weszłam szybko na twittera i napisałam "Tylko niektórzy potrafią zjebać humor w 3 minuty :)".
Po jakimś czasie zaczął boleć mnie brzuch - uroki bycia kobietą. Gdy ból narastał, postanowiłam wziąć kąpiel.
Nie pomogło ani trochę, więc powoli zeszłam na dół. Wszyscy oglądali jakiś film.
-Macie coś na brzuch?- zapytałam skulona.
-A co, boli cię?- zapytał Niall.
-Nie, pytam dla zabawy.- odpowiedziałam ironicznie.
-Ma okres, idioto.- powiedział Zayn.
-Hej, ty masz trzy siostry, ja żadnej, skąd miałem wiedzieć?!- bronił się blondyn.
-W kuchni na blacie coś powinno leżeć.- rzucił Malik.
-Dzięki...- odpowiedziałam i poszłam w wyznaczonym kierunku. Nie wiem dlaczego, ale miałam wrażenie, że Zayn kompletnie zapomniał o wczorajszym wieczorze... Rano zachowywał się zupełnie inaczej, niż teraz. Może chodziło o Perrie? No, ale chyba nie był o nią zazdrosny, czy coś... Znalazłam proszki, popiłam wodą i z powrotem poszłam do pokoju. Starając się nie myśleć o bólu, ani o Zaynie, usnęłam.

*Następny dzień*

Sobota. Nareszcie nie musiałam iść do szkoły, co jeszcze bardziej mi odpowiadało, zważając na sytuacje z Jasonem. Kiedy leżałam na łóżku, do pokoju wszedł Louis z tacą.
-Hej Sky, zrobiłem ci śniadanie...- zaraz, co?
-Czego chcesz?- zapytałam, unosząc brew do góry.
-Bo wiesz, dziś wraca El...- wbił wzrok w podłogę.
-Więc?
-I chciałbym cię prosić, żebyś powiedziała o mnie kilka dobrych słów, w razie, jakby pytała...
-Ugh, jesteś niemożliwy. Idź już!
-Ale..
-Tak, powiem jej!- zaśmiałam się cicho. Brunet się uśmiechnął i już odwrócił, żeby wyjść. -Ale chwila! Śniadanie zostaw.- rozkazałam i już po chwili obydwoje zajadaliśmy się naleśnikami.

*Kilka godzin później*


-Jestem!- krzyknęłam, wchodząc do domu.
-Cześć.- powiedziała oschle Eleanor. Zaczyna się.
-Jeśli będziesz wreszczeć, zrób to teraz.- powiedziałam, siadając naprzeciwko niej na kanapie.
-Możesz mi powiedzieć o co chodziło z tą bójką?- zapytała, jeszcze w miarę normalnym tonem.
-O nic, z resztą to już stara sprawa.- machnęłam ręką.
-Sky! Czy jeśli ja z kimś się nie dogaduję to podchodzę do niego i daję mu w twarz?
-Jeśli ta osoba jest suką to...
-Nie.- warknęła.  -Kolejna sprawa, nauka. Możesz mi powiedzieć czemu zawalasz chemię?
-Uwzięła się na mnie i tyle, co mam zrobić?
-Dziewczyno, jak tak dalej pójdzie to zostaniesz w tej klasie!
-El, dam radę!
-Dobra, teraz powiedz mi, czemu masz czerwone włosy?!- zmieniła temat.
-Bo niebieskie mi się znudziły.
-Sky, do cholery, chodzisz do szkoły! Masz siedemnaście lat i nie możesz robić wszystkiego, na co masz ochotę!
-Kiedyś robiłam i każdy miał to w dupie! Czemu teraz starasz się mnie kontrolować?!- podniosłam głos.
-Bo nie chcę, żebyś znów spadła na dno!- również zaczęła krzyczeć.
-A skąd wiesz, że nie chcę?- wstałam, patrząc jej w oczy. Tak naprawdę sama nie wiedziałam, dlaczego to mówiłam, nie myślałam już nad tym.
-Gdybyś chciała, to nie dzwoniłabyś do mnie po nocach z płaczem po heroinie! Jakoś każdy miał cię w dupie, ale jak ja... Nieważne.- urwała.
-No powiedz! Skończ, co zaczęłaś!- wrzasnęłam.
-Sky!- wydarła się. Pierwszy raz widziałam ją w takim stanie. –Chcesz wiedzieć?! Dobrze, powiem ci! Myślisz, że nikt nie wiedział, że bierzesz? Że jak co kilka minut łaziłaś do kibla, jak wychodziłaś po nocach, myślisz, że nikt nie wiedział o co chodzi?! Połowa rodziny wiedziała, że ćpasz, ale mieli to w dupie! A twoja matka była tak zaślepiona tym swoim kochankiem, że pozwoliła ci stoczyć się na samo dno! Ja cię przygarnęłam, a nie musiałam! Mogłam patrzeć z boku, jak cała reszta! Więc bądź, do cholery, choć trochę wdzięczna, bo mi na tobie zależy i nie chcę, żebyś znowu była w takim stanie!- po jej twarzy zaczęły spływać łzy. Dopiero po chwili dotarły do mnie jej słowa. Również zaczęłam płakać. Nikt nie chciał mi pomóc. Byłam... nikim.
_________________________________________________________________________________



Heloł!
To tak:
Straaaaaaasznie przepraszamy,że nie było rozdziału tak jak obiecałyśmy ale całą majówkę spędziłam na działce (słaby zasięg o necie zapomnijcie) wiec nie było jak tego ogarnąć ;/
Co do kolejnego to nie wiemy kiedy będzie, bo ja jadę na zieloną szkołę (do nauki lamusy ^^) ale tam postaram się to pisać z moimi "doradcami".
Jeśli macie jakiś pomysł to napiszcie w komentarzu !
To chyba na tyle więc ostatnia zasada :
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
Do następnego ! M&N