Z Zaynem nie miałam kontaktu od momentu, w którym wieczorem opuściłam torubus. Mieliśmy, tak jakby, zakaz porozumiewania się, dlatego pisaliśmy ze sobą sms'y. Był taki słodki, brał całą winę na siebie. Oczywiście chłopaki dowiedzieli się, że łamaliśmy zasadę, ale nie byli zbytnio zdziwieni. Co do mojego wyjazdu... Dziś mam pociąg do Londynu. Masakra.
Długo myślałam nad swoim zachowaniem. Stanęło na tym, że gdybym miała okazję powtórzyć to, co się wydarzyło - zrobiłabym to bez zastanowienia. Tylko co wydarzyłoby się dalej, gdyby nie Lou? To chyba wiadome... A właśnie. Tomlinson nie odzywał się do mnie od samego rana, chyba, że w chamski sposób. Ok, rozumiem, że czuje się za mnie odpowiedzialny, no ale mógłby się już ogarnąć.
Kiedy podczas śniadania siedziałam naprzeciwko bruneta, panowała cisza.
-Hej Sk...- do pokoju wszedł Zayn, jednak kiedy zobaczył, kto jest ze mną natychmiast urwał.
-Zbieraj się, zaraz jedziemy.- powiedział ostro Louis i wyszedł. Spojrzałam smutnym wzrokiem na Zayna. Czułam się jak czternastolatka, która nie może spotykać się ze swoim chłopakiem, bo nie podoba się to jej rodzicom.
-Lou, nie bądź zły...- zaczęłam, kiedy byliśmy w samochodzie.
-Jak?! Powiedz mi, jak mam nie być zły, skoro prawie pieprzyliście się w torubusie?!
-Nie wiesz, czy by do tego doszło...
-To Zayn, doszłoby do wszystkiego, a nawet więcej!
-Tylko nie obwiniaj wyłącznie jego, proszę...
-Sky, to przecież przez niego ta cała sytuacja w ogóle miała miejsce.
-A skąd możesz wiedzieć, że ja tego nie chciałam?!- podniosłam się z fotela, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
-Chyba nie mówisz, że...
-Skończ już.- warknęłam i oparłam głowę o szybę. Louis tylko westchnął i dalszą drogę przebyliśmy w ciszy. Gdy dotarliśmy na peron, brunet wziął moje walizki i dał bilet.
-Pociąg będzie za dwadzieścia minut, a ja muszę już jechać na próby.
-Ok, rozumiem... Jeszcze raz cię przepraszam, w ogól nie powinnam przyjeżdżać...- powiedziałam, patrząc mu w oczy.
-Sky, przestań.- ugh, czy on po prostu nie może mi wybaczyć i zapomnieć? Patrzyłam jak się odwraca, a później na oddalający się samochód. Stojąc w miejscu i oglądając pociągi wpadłam na genialny pomysł.
-Dzień dobry, czy jest możliwość zamienienia biletu do Londynu na Birmingham?- zapytałam kasjerkę.
-Niestety nie.- odpowiedziała znudzona.
-Uh, mój brat zamówił zły, a dziś są urodziny naszej mamy, proszę to zrozumieć!- powiedziałam z udawanym przejęciem (może powinnam pomyśleć o aktorstwie?).
-No dobrze, dla ciebie zrobię wyjątek.- powiedziała i wymieniła mi bilet.- odjazd masz za dziesięć minut.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się i zadowolona poszłam na miejsce, w którym miał stać pojazd. Okazało się, że przyjechał wcześniej, więc weszłam do środka i wygodnie się rozsiadłam. Niedługo pociąg zaczął się wypełniać. W moim przedziale znalazły się jeszcze trzy osoby - kobieta z wyjątkowo upierdliwą córką, jakiś hipster i śmierdzący koleś, który nie mógł wytrzymać pięciu minut bez puszczenia bąka. Zapowiadała się cudowna podróż. Na szczęście miałam ze sobą słuchawki. Wyciągając z torby telefon zauważyłam, że mam nieprzeczytaną wiadomość. Zayn pytał, jak się mam i setny raz przepraszał za wszystko. Uśmiechnęłam się lekko i odpisałam, że mam się dobrze, a wczorajszej sytuacji sama chciałam.
*Perspektywa Zayna*
Wczorajsza sytuacja była niesamowita. Wreszcie mogliśmy być sami. Gdybym miał szansę to powtórzyć, nie zastanawiałbym się długo. Szkoda, że nam przerwano. Louis opieprzał mnie od góry do dołu. Ale najważniejsze, że Sky tego chciała, sms to potwierdził. Nie powiem, strasznie mnie to ucieszyło. Cholernie szkoda, że wyjechała. Z przemyśleń wyrwał mnie, wchodzący do pokoju, Lou.
-Mogła zostać.- powiedziałem, widząc jego olewczy stosunek do mnie.
-Gdybym miał pewność, że się do niej nie zbliżysz.
-Jaki masz problem?!- wstałem z kanapy.
-Nie rozumiesz, że chcę ją chronić?
-Niby przed czym?
-Przed twoim traktowaniem jej jak Pezz i miliona innych dziewczyn, seks i nic więcej.
-Myślisz, że zrobiłbym jej coś takiego?!
-Po tobie wszystkiego mogę się spodziewać.
-Dzięki, że tak miło o mnie myślisz!
-Trzeba było nie być dziwkarzem przez ostatnie pół roku!- nie wierzyłem, że to powiedział. Miałem ochotę go uderzyć, ale w ostatniej chwili się opanowałem. To jeszcze bardziej pogorszyłoby sytuację. Popatrzyłem na niego i wyszedłem.
*Perspektywa Sky*
Moja dwugodzinna podróż wreszcie dobiegła końca. Chciałam powiedzieć El, że jestem w Birmingham, ale rozładował mi się telefon. Rozejrzałam się po peronie - nic się tu nie zmieniło. Co prawda trochę go wyremontowali, ale po kątach nadal roiło się od ćpunów. Przeciskając się przez tłumy wychodzących z pociągu ludzi, wsiadłam do taksówki.
W czasie jazdy ciągle patrzyłam przez okno. Mijałam wiele miejsc, gdzie chodziłam z rodzicami, znajomymi, Kendall... Co do niej, muszę odwiedzić jej grób. Kto by pomyślał, że to już tyle lat...
Po opuszczeniu taksówki ruszyłam w dobrze mi znanym kierunku. Całe osiedle nie zmieniło się ani trochę. Zapukałam w doskonale znajome drzwi.
-Cześć mamo.- powiedziałam, kiedy kobieta mi otworzyła.
-Sky?- przez jej twarz przewinęło się wiele uczuć, ale zwyciężyło zdziwienie.
-Mogę wejść?- zapytałam.-Oczywiście...- wzięła ode mnie walizki. Chwilę potem byłyśmy w salonie. -To... czemu przyjechałaś?
-Byłam z chłopakami w trasie, ale nie mogłam zostać, więc wpadłam tu. To nie problem prawda?
-Ależ skąd! Miło, że mnie odwiedziłaś.- lekko się uśmiechnęła.
-Kiedy będzie Tom?- zapytałam, rozglądając się po pokoju.
-Nie jesteśmy już razem.- powiedziała, patrząc w podłogę. -Mam innego partnera.
-Och... Czyli jednak twoja wielka miłość cię opuściła?- uśmiechnęłam się sarkastycznie. Nie będę kłamać, nienawidziłam go. To właśnie on był jedną z przyczyn mojej "kariery".
-Sky, nie mów tak... Lepiej opowiedz co u ciebie, Eleanor?
-Chodzę do szkoły, teraz mamy wolne, a u El jak zwykle.
-Skylar...
-Tak?
-Ja... Przepraszam cię za wszystko, jestem złą matką, powinnam zauważyć i z tobą zostać, a nie wyjeżdżać z nim...
-Daj spokój.- spojrzałam przed siebie. -Ale dlaczego do mnie nie przyjechałaś, czy nawet nie zadzwoniłaś?
-Bałam się, że nie będziesz chciała mnie znać...
-Najwyraźniej się myliłaś... Um... Podróż mnie wykończyła, zadzwonisz do El, że jestem u ciebie?- wstałam z kanapy.
-Oczywiście.- lekko się uśmiechnęła.
-Dzięki.- powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Tak jak myślałam, wiele się nie zmieniło. Znając mamę, pewnie nie chciała tu wchodzić. Rozejrzałam się po pokoju. Tyle wspomnień w tak małym pomieszczeniu. Ilością strzykawek, papierosów, butelek po alkoholu, jakie się tu przewalały nie powstydziłby się największy pub. Uśmiechnęłam się, kiedy przez myśl przeszły mi niektóre chwile. Domówki, spanie z Kendall, chłopaki, moja pierwsza amfa, czy koka... Gdybym przeszukała szafki, pewnie bym coś jeszcze znalazła. Kiedy tak wspominałam stare czasy, do pokoju weszła mama.
-Sky... Masz chwilę?- zapytała niepewnie.
-Jasne.
-Bo wiesz... Chciałam cię zaprosić na kolację dziś wieczorem. Poznałabyś Bena, mojego nowego partnera...- no pewnie. Kolejny koleś, który się nią pobawi, wykorzysta i zostawi. Prychnęłam nieświadomie, ale od razu się opanowałam.
-Pewnie, chętnie pójdę.- zmusiłam się do uśmiechu. Zapanowała chwila niezręcznej ciszy. -Emm, mogłabym zostać sama? Jestem naprawdę zmęczona.- poprosiłam, na co mama potrząsnęła potwierdzająco głową i wyszła z pokoju.
Kiedy mnie zostawiła, usiadłam na podłodze i zaczęłam myśleć o swoim życiu, o tym jak doszłam do tego, gdzie jestem teraz. Zdecydowanie byłam z siebie dumna.
Ciekawiło mnie, jak zareagowała Eleanor. Zapomniałam zapytać mamę. Pewnie była zaskoczona. No i wściekła, ale nie mogła tego okazać, w końcu to teraz jestem u prawdziwej własnej matki. Zastanawiałam się, jaki jest ten jej nowy facet. Sądząc po jej szczęściu, pewnie okaże się jakimś ohydnym właścicielem burdelu albo skazańcem. Czasem nie wierzyłam, że jestem córką tak naiwnej osoby. No cóż.
Postanowiłam przygotować się na dzisiejszą kolację. Niech koleś wie, że nie ma do czynienia z brudasami spod mostu. Wyciągnęłam z walizki potrzebne rzeczy, a potem poszłam wziąć prysznic. Musiałam się odświeżyć po podróży. Kiedy wróciłam, rozłożyłam na łóżku trzy najlepsze sukienki. Długo nie mogłam się zdecydować, ale w końcu wybrałam i dopasowałam dodatki. Całość prezentowała się TAK. Miałam jeszcze sporo czasu, więc wyprostowałam włosy i zrobiłam staranny makijaż. Później po prostu odpoczywałam z telefonem w ręku. Po jakiejś godzinie usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę.- mruknęłam.
-Sky.- mama weszła do pokoju. -Dzwonił Ben.- co, znowu ktoś cię wystawił? -Będzie czekał w restauracji, jesteś już gotowa?- ma szczęście. Nie po to się tak odstawiłam, żeby teraz siedzieć w pokoju.
-Pewnie.- wstałam z łóżka i zapakowałam najważniejsze rzeczy do torebki. No to idziemy poznać nowego tatusia.
Po godzinie byłyśmy już pod restauracją. Przy wejściu mama podała nazwisko rezerwacji, a ja już poszłam w głąb sali, rozglądając się za wytatuowanym skurwielem. Po drodze minęłam faceta w garniturze, który dziwnie mi się przyglądał.
-Sky!- zawołała mama. No czego? Szukam twojej miłości. Chwila... Czy ona stała przy... Nie! Niemożliwe! Jej nowy facet to ten odstawiony gość w garniturze?! Chryste. -To jest Ben, Ben, to moja córka, Sky.- uśmiechnęła się.
-Em... No, cześć.- starałam się zrobić to samo, na co mama skarciła mnie wzrokiem. No co?
-Miło mi cię poznać, Skylar. Wiele o tobie słyszałem.- a ja o tobie nic, jak mi przykro. Uśmiechnęłam się lekko.
-Sky, Ben jest prawnikiem.- zaczęła mama dumnie. O ja żesz pierdzielę. To będzie długi wieczór...
*Następny dzień*
Patrzyłam na jej grób i nie mogłam uwierzyć, że minęło tyle lat.
Każde wspomnienie przelatywało mi przed oczami. Może to i ona przyczyniła się
do tego całego syfu, ale była moją najlepszą przyjaciółką. Gdybym miała wybór,
znów przeszłabym przez to wszystko, ale bez jej śmierci. Wiele razy za nią
tęskniłam, ale starałam się o tym nie myśleć. Uśmiechnęłam się pod nosem
patrząc na jej zdjęcie – jak zwykle idealna. Wszystkie ćpuny z naszego
otoczenia pod wpływem prochów zmieniły się nie do poznania, ale po mnie i
Kendall nie było tego widać.
-Sky?- odwróciłam się i zobaczyłam... młodszą siostrę mojej
przyjaciółki. –Nie wierzę, że to ty!- podbiegła do mnie i przytuliła.
-Boże, Lizzy, jak ty się zmieniłaś!- zdecydowanie schudła i
przefarbowała się na czarno.
-Co ty tu robisz?!
-Odwiedzam starych znajomych.- zaśmiałam się cicho.
-Muszę ci tyle powiedzieć!- zaczęła podekscytowana.
Lizzy była rok młodsza ode mnie. Zawsze kryła mnie i Kendall,
kiedy robiłyśmy coś nielegalnego.
Postanowiłyśmy pójść do
pobliskiej kawiarni. „Odświeżyłyśmy” swoją znajomość. Cieszyłam się, że ją
znalazłam. Większość mojego starego towarzystwa nie była już nawet w stanie
rozmawiać, a reszta nie żyła.
*Trzy
godziny później*
Idąc razem z Lizzy byłyśmy podekscytowane dokładnie tak, jak
kiedyś z Kendall. Szłyśmy do jednego z porządniejszych klubów, nie zabrałaby
mnie przecież do ćpuńskiej meliny, chociaż tu i tak wszędzie byli narkomani.
Po jakiś dziesięciu minutach byłyśmy na miejscu. Dobra muzyka i
tłum ludzi – tego mi było trzeba! Uwielbiałam to miasto głównie za to, że jedna
chwila wystarczyła, aby odciąć się od problemów.
Przechodząc przez klub widziałam sporo znajomych twarzy. Czyli ciągle gniją w tym gównie... Podeszłam do stolika przy ścianie i zaczęłam myśleć nad tym, gdzie jestem. I nie, nie chodziło mi o Birmingham. W odróżnieniu od tych wszystkich ludzi, podniosłam się i powiedziałam "stop". Nagle zauważyłam coś, co kompletnie mnie zszokowało. W ciemnym rogu sali siedzieli Matt i Luke*, wpatrując się w nieokreślony punkt ledwo żyjącym wzrokiem. Natychmiast do nich podbiegłam.
-Matt! Luke!- krzyknęłam, ale nie zareagowali. Kilka razy powtórzyłam tą czynność, kiedy podeszła do mnie jakaś dziewczyna.
-Nie warto próbować.- powiedziała, pokazując na nich palcem.
-Co? Jak to?! Co się z nimi dzieje?- pytałam z lekką paniką w głosie.
-Odlecieli już dawno temu.
-Możesz mówić jaśniej?!- zaczynała mnie irytować.
-Są na wykończeniu.- odpowiedziała, jakby to było coś oczywistego. Cóż, patrząc na nich, może i było. -Nie mogli przestać, w odróżnieniu do ciebie.
-Jak to "w odróżnieniu do mnie"? Znamy się?- zapytałam zdziwiona.
-Sky, wszyscy cię tu znamy.- pokazała ręką na tłum walający się po klubie. Faktycznie, kiedy wchodziłam kilka osób coś szeptało i wytykało na mnie palcami. -Jesteś, tak jakby, naszą patronką. Tyle, że żywą.- dokończyła.
-Wow, dzięki... Chyba.- uśmiechnęłam się lekko. -Pozwalacie im tu tak po prostu leżeć?- zapytałam, kiedy przypomniałam sobie o Luke'u i Mattim.
-Nic innego nie możemy zrobić. Kiedy Kendall umarła, a ty odeszłaś, oni... zupełnie stracili rozum. Jeszcze bardziej, niż wcześniej.- coś zakuło mnie w sercu, kiedy wypowiedziała to imię. -Wiedzieli, na co się decydują. Muszę iść, trzymaj się, Sky.
-Dzięki...- odpowiedziałam, nie znając nawet jej imienia. Kiedy odeszła, postanowiłam wyjść na powietrze. Ukucnęłam przy drzewie. W głowie ponownie przelewały mi się wszystkie sceny z tego miasta. Łzy zebrały mi się w oczach na myśl o tym, jak szczęśliwa byłam z Kendall i chłopakami. Nikt z nas nigdy nie spodziewał się, jak życie potoczy się dalej. Nie. Nie mogłam płakać. Nie mogłam pokazać im wszystkim, że sobie nie radzę. "Jesteś, tak jakby, naszą patronką.". Słowa tej dziewczyny ciągle brzmiały w mojej głowie. Chcąc zobaczyć godzinę, wyciągnęłam komórkę. 20 nieodebranych połączeń od Lou, 34 od Eleanor i 57 od... Zayna. Cholera, miałam okazję z nim pogadać. 00:34 - już za późno, żeby dzwonić. Świetnie, Sky! Lekko wkurzona z powrotem poszłam do środka. Nie mogłam zostawić Lizzy samej, chociaż znała pewnie wszystkich tu obecnych. Odkładając wszystkie problemy na bok, rzuciłam się w wir tańczących.
Impreza skończyła się około piątej. Pożegnałam wszystkich i ruszyłam w stronę domu mamy. Włączyłam telefon, który wcześniej musiałam uciszyć, bo ktoś ciągle wydzwaniał. Jak na zawołanie, na wyświetlaczu pojawiło się "El". Ona nie śpi, czy co?
-Halo?- powiedziałam.
-Halo?! Dzwonię do ciebie od wczoraj, a ty mówisz tylko "halo"?!
-No tak, wiesz, to chyba standardowe przywitanie.
-Sky, gdzie ty się szlajasz?! Miałaś jechać do domu!
-Jestem w domu.- odpowiedziałam.
-Co... Co masz na myśli?
-Zatrzymałam się u mamy.- kuzynka na chwilę zaniemówiła. No cóż, przecież nie mogła zabronić mi kontaktów z własną matką.
-No... Em... Ok... Wrócisz?- zapytała niepewnie.
-Oczywiście, że tak!- zaśmiałam się.
-No to do zobaczenia.- usłyszałam, po czym się rozłączyłam.
Kiedy dotarłam do małego domu i weszłam do środka, okazało się, że mama jeszcze spała. Poszłam do siebie, spakowałam wszystko do torby i napisałam liścik, że było miło, ale wracam do swojego życia. Następnie złapałam taksówkę i ruszyłam. Patrząc na okolice Birmingham, powoli usnęłam.
-Proszę pani!- usłyszałam głos taksówkarza. -Jesteśmy już w Londynie. Dokładniej, na miejscu.- przetarłam oczy i wyjrzałam przez okno. Rzeczywiście, zobaczyłam dom El. Podziękowałam, zapłaciłam, po czym opuściłam pojazd i podeszłam do drzwi. Grzebiąc w torbie zorientowałam się, że nie mam kluczy. Szlag. Głośno zapukałam.
-Sky!- krzyknęła El, kiedy mnie zobaczyła.
-No hej.- uśmiechnęłam się, mijając ją. -Błagam, opieprz mnie później, ok? Dopiero się obudziłam.- poprosiłam, widząc jej nagle zmieniony wyraz twarzy.
-Właściwie to...- przygryzła wargę.
-No?
-Ech...
-El, po prostu powiedz, o co chodzi.- powiedziałam zirytowana.
-Tom zaprosił nas na swój ślub.- wyparowała. O cholera.
Przechodząc przez klub widziałam sporo znajomych twarzy. Czyli ciągle gniją w tym gównie... Podeszłam do stolika przy ścianie i zaczęłam myśleć nad tym, gdzie jestem. I nie, nie chodziło mi o Birmingham. W odróżnieniu od tych wszystkich ludzi, podniosłam się i powiedziałam "stop". Nagle zauważyłam coś, co kompletnie mnie zszokowało. W ciemnym rogu sali siedzieli Matt i Luke*, wpatrując się w nieokreślony punkt ledwo żyjącym wzrokiem. Natychmiast do nich podbiegłam.
-Matt! Luke!- krzyknęłam, ale nie zareagowali. Kilka razy powtórzyłam tą czynność, kiedy podeszła do mnie jakaś dziewczyna.
-Nie warto próbować.- powiedziała, pokazując na nich palcem.
-Co? Jak to?! Co się z nimi dzieje?- pytałam z lekką paniką w głosie.
-Odlecieli już dawno temu.
-Możesz mówić jaśniej?!- zaczynała mnie irytować.
-Są na wykończeniu.- odpowiedziała, jakby to było coś oczywistego. Cóż, patrząc na nich, może i było. -Nie mogli przestać, w odróżnieniu do ciebie.
-Jak to "w odróżnieniu do mnie"? Znamy się?- zapytałam zdziwiona.
-Sky, wszyscy cię tu znamy.- pokazała ręką na tłum walający się po klubie. Faktycznie, kiedy wchodziłam kilka osób coś szeptało i wytykało na mnie palcami. -Jesteś, tak jakby, naszą patronką. Tyle, że żywą.- dokończyła.
-Wow, dzięki... Chyba.- uśmiechnęłam się lekko. -Pozwalacie im tu tak po prostu leżeć?- zapytałam, kiedy przypomniałam sobie o Luke'u i Mattim.
-Nic innego nie możemy zrobić. Kiedy Kendall umarła, a ty odeszłaś, oni... zupełnie stracili rozum. Jeszcze bardziej, niż wcześniej.- coś zakuło mnie w sercu, kiedy wypowiedziała to imię. -Wiedzieli, na co się decydują. Muszę iść, trzymaj się, Sky.
-Dzięki...- odpowiedziałam, nie znając nawet jej imienia. Kiedy odeszła, postanowiłam wyjść na powietrze. Ukucnęłam przy drzewie. W głowie ponownie przelewały mi się wszystkie sceny z tego miasta. Łzy zebrały mi się w oczach na myśl o tym, jak szczęśliwa byłam z Kendall i chłopakami. Nikt z nas nigdy nie spodziewał się, jak życie potoczy się dalej. Nie. Nie mogłam płakać. Nie mogłam pokazać im wszystkim, że sobie nie radzę. "Jesteś, tak jakby, naszą patronką.". Słowa tej dziewczyny ciągle brzmiały w mojej głowie. Chcąc zobaczyć godzinę, wyciągnęłam komórkę. 20 nieodebranych połączeń od Lou, 34 od Eleanor i 57 od... Zayna. Cholera, miałam okazję z nim pogadać. 00:34 - już za późno, żeby dzwonić. Świetnie, Sky! Lekko wkurzona z powrotem poszłam do środka. Nie mogłam zostawić Lizzy samej, chociaż znała pewnie wszystkich tu obecnych. Odkładając wszystkie problemy na bok, rzuciłam się w wir tańczących.
Impreza skończyła się około piątej. Pożegnałam wszystkich i ruszyłam w stronę domu mamy. Włączyłam telefon, który wcześniej musiałam uciszyć, bo ktoś ciągle wydzwaniał. Jak na zawołanie, na wyświetlaczu pojawiło się "El". Ona nie śpi, czy co?
-Halo?- powiedziałam.
-Halo?! Dzwonię do ciebie od wczoraj, a ty mówisz tylko "halo"?!
-No tak, wiesz, to chyba standardowe przywitanie.
-Sky, gdzie ty się szlajasz?! Miałaś jechać do domu!
-Jestem w domu.- odpowiedziałam.
-Co... Co masz na myśli?
-Zatrzymałam się u mamy.- kuzynka na chwilę zaniemówiła. No cóż, przecież nie mogła zabronić mi kontaktów z własną matką.
-No... Em... Ok... Wrócisz?- zapytała niepewnie.
-Oczywiście, że tak!- zaśmiałam się.
-No to do zobaczenia.- usłyszałam, po czym się rozłączyłam.
Kiedy dotarłam do małego domu i weszłam do środka, okazało się, że mama jeszcze spała. Poszłam do siebie, spakowałam wszystko do torby i napisałam liścik, że było miło, ale wracam do swojego życia. Następnie złapałam taksówkę i ruszyłam. Patrząc na okolice Birmingham, powoli usnęłam.
***
-Sky!- krzyknęła El, kiedy mnie zobaczyła.
-No hej.- uśmiechnęłam się, mijając ją. -Błagam, opieprz mnie później, ok? Dopiero się obudziłam.- poprosiłam, widząc jej nagle zmieniony wyraz twarzy.
-Właściwie to...- przygryzła wargę.
-No?
-Ech...
-El, po prostu powiedz, o co chodzi.- powiedziałam zirytowana.
-Tom zaprosił nas na swój ślub.- wyparowała. O cholera.
_______________________________________
:D
No więc, chciałyśmy baaaardzo przeprosić za długo niedodany rozdział!!! Ale ostrzegamy też, że są wakacje, wyjazdy i niekonieczny dostęp do internetu, więc może być różnie. ;p W każdym razie, mamy nadzieję, że się podobało, piszcie, co myślicie.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Następny będzie dodany po przekroczeniu 30 KOMENTARZY
Następny będzie dodany po przekroczeniu 30 KOMENTARZY
G.E.N.I.A.L.N.E jak zwykle zresztą.!! JA chcę następny!! Zapraszam do mnie :D
OdpowiedzUsuńPS. Piszę jedno FanFiction o Zayn'e więc...
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział, nie mogę doczekać się następnego. Wasze opowiadanie jest świetne :)
OdpowiedzUsuńWow, świetnie! ale dodawajcie częściej!:)
OdpowiedzUsuńTom ? chyba coś mi umknęło ;o rozdział świetny kocham . <3
OdpowiedzUsuńsię porobiło :o
OdpowiedzUsuńKto to Tom??? :) świetny. :*
OdpowiedzUsuńJaki Tom.? A tak wg to świetnu rozdział>! :D
OdpowiedzUsuńJaki Tom? Hmmm.. Świetny rozdział! Rozumiem są wakacje i trzeba je jak najlepiej wykorzystać. Życzę udanych wakacji♥
OdpowiedzUsuńJaki Tom ? Nie kojarzę . Świetny rozdział jak zwykle .
OdpowiedzUsuńŻyczę bardzo udanych wakacji !!!!
Super tylko nwm kto to jest ten Tom hmmmmm dziwne
OdpowiedzUsuńŚwietny. Czekam zniecierpliwiona na następny;)
OdpowiedzUsuńMEGA! ♥
OdpowiedzUsuń"To właśnie tam poznałam Toma. Był miły i wkręcił mnie w swoje towarzystwo. Wszyscy ćpali.
OdpowiedzUsuń-Chcesz?- zapytał, podsuwając mi LSD. Zgodziłam się. Ostatnio zdecydowanie zbyt często to robiłam"
Może chodzi o tego Toma ;D
A co do rozdziału to boski *_*
Nie, nie o tego, ale miło, że chce się Wam szukac ;>
UsuńByłam blisko...
Usuńcudowny <3 Jestem uzależniona od tego opowiadania ;****** Błagam wstaw już kolejną część
OdpowiedzUsuńkocham <3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny rozdział !
OdpowiedzUsuńZayn <3
OdpowiedzUsuńTy masz talent <3
OdpowiedzUsuńZrób z tego książkę a na pewno będę ją czytać nie jeden raz !
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdziałek ♥
OdpowiedzUsuńKto ton Tom bo nie kojarzę gościa ?
OdpowiedzUsuńDała bym wszystko żeby ONE DIRECTION przyjechało do Polski !
OdpowiedzUsuńCuuuudowny !
OdpowiedzUsuńJa jestem oszolomionaaa.! Boski.!
OdpowiedzUsuńJuz sie nie moge doczekac kolejnego rozdzialuuuuu.:D
OdpowiedzUsuńOooo. Genialny. Mam nadzieje ze Zayn i ay beda mogli ze sobą rozmawiać. Czekam na nn<3 :****
OdpowiedzUsuńs
OdpowiedzUsuńu
p
s
u
p
e
r
k
o
c
h
a
m
w
a
s
♥
Zajebisty jak zresztą wszystkie :D Ciekawa jestem co będzie dalej z Sky i Zayn'em :**
OdpowiedzUsuńKocham i czekam na następny :*** xxx Oczywiście mam nadzieje, że pojawi się szybko ale są wakacje, więc korzystajcie z nich Paa < 33
Wybaczcie mi to,że mój komentarz będzie beznadziejny i krótki,ale naprawdę nie mam na to wszystko czasu.Rozdział jest fantastyczny,naprawdę.Uwielbiam każdy najmniejszy szczegół.Jesteście świetne! <3
OdpowiedzUsuńDo nn xx <3
http://wszystkootobiekochanie.blogspot.com/
http://oneshootsbyola.blogspot.com/
Akdjnfkndvkxvn ale cudo! Szczerze, nie spodziewałam się takiego obrotu akcji i na początku myślałam, że ten rozdział nie będzie zbyt ciekawy. Nawet nie wiecie, jak się pomyliłam! Gdy przeczytałam go do końca byłam miło zaskoczona :) Zresztą czemu ja się dziwię? Nawet najzwyklejsze wydarzenie umiecie opisać tak, że jest mega interesujące. Myślę, że z czystym sumieniem mogę zaliczyć tego posta do moich ulubionych rozdziałów <3 Serio, jest boski. Oby więcej takich!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
PS Kiedy następny?
awwwwwww dziękujemy<3 Następny będzie za max 5 dni :) xx
Usuńsuper *_* nie mogę się doczekać kolejnej części....ciekawe co to za Tom....xD tylko ja mogłam teraz napisać kom. hahah :D (sorki ale mnie nie było w domu i nie miałam jak wejść...) życzę weny i udanych wakacji :***
OdpowiedzUsuńZarąbisty jak wszystkie *.* Czekam na następny :D I mam takie pytanko..kto to ten Tom? o.O
OdpowiedzUsuńNie kojarze go za bardzo z poprzednich rozdziałów xdd Udanych wakacji, na które wszyscy narzekają xdd < 333
Kiedy dodacie mniej więcej następny? :c
OdpowiedzUsuńOMFG! Jest boski jak cały blog! Przeczytałam go za jednym razem bo tak lekko sie go czytam! Dziewczyna masz prawdziwy talent! Momentami tak wszystko jest opisane że czuje sie jakbym to ja była na miejscy Sky! ♥ Kocham Cię wiesz? ♥
OdpowiedzUsuńps. następny miej więcej bd kiedy? ;)
@yolo_whore