środa, 20 lutego 2013

Rozdział 1

26 sierpnia 2008
Razem z rodzicami przeprowadzamy się z Londynu do Birmingham. Mam dwanaście lat, jestem jedynaczką. Starsi mają wspólną firmę.
Zawsze miałam dobre oceny i nigdy nie było ze mną problemu.

Wrzesień 2008
Nowe miasto, nowi ludzie. Moja obecna szkoła różni się od tej w Londynie. Tam zawsze panował porządek, a gdy tylko nauczyciel wchodził do klasy natychmiastowo zapadała cisza. Tutaj "wychowawcy" pili kawę z nogami założonymi na stole, a my robiliśmy to, na co mieliśmy ochotę. Powoli poznawałam swoją klasę. Od razu zauważyłam, że na jej czele stała Kendall - wysoka blondynka o zielonych oczach. Rządziła wszystkimi i tym mi imponowała. W przeciągu następnych kilku dni robiłam wszystko, aby zwrócić jej uwagę. Z grzecznej dziewczynki stałam się pyskatą gówniarą. Na każdej lekcji kłóciłam się z nauczycielami, którzy jednak mieli zamiar nas uczyć (o dziwo jeszcze tacy byli). Powoli zyskiwałam podziw w oczach klasy.
Na każdej przerwie widziałam Kendall wychodzącą gdzieś ze starszymi chłopakami. Dopiero po pewnym czasie dowiedziałam się, że chodzą tam palić.
Któregoś piątku blondynka zaproponowała mi, abym poszła razem z nią. Cieszyłam się jak małe dziecko. To właśnie wtedy poznałam Matta i Luke'a. Oboje mieli po piętnaście lat. Dostałam od nich swojego pierwszego papierosa. Nigdy wcześniej nawet nie pomyślałam o tym, żeby spróbować. Gorzki dym wpłynął mi do ust chwilowo uniemożliwiając mi oddychanie. Grupa popatrzyła na mnie z lekkim uznaniem. Od tej pory wyglądał tak każdy mój dzień.

Grudzień 2008
Dziś idę z Kendall do Matta. Rodzicom powiedziałam, że u niej nocuję, a
jej mama miała nocną zmianę. W domu dużo się zmieniło. Nikt nie zwracał
na mnie uwag, a rodzice coraz częściej się kłócili, więc moja nieobecność była im na rękę. U Ken byłam około dziewiętnastej. Zaczęłyśmy się szykować.
Zielonooka dała mi ubrania i buty na obcasie - musiałyśmy
wyglądać na starsze. Po godzinie wyszłyśmy.
Drzwi otworzył nam lekko już podpity Matt. Ominęłyśmy go i udałyśmy się do salonu. Z moich obserwacji wynikało, że oprócz nas było jeszcze dziesięć osób - wszyscy przynajmniej szesnaście lat. W pokoju unosił się zapach papierosów wymieszany z alkoholem. Nie wiem czemu, ale pociągało mnie to.
Impreza trwała w najlepsze. Gdy kończyłam papierosa (byłam już nałogową palaczką, co ukrywałam przed rodzicami) Luke przyniósł coś "lepszego".
-Haszysz.- to sprowadziło mnie na ziemię. "Masz dwanaście lat, lat a już palisz, pijesz i sięgasz po dragi?!"- skarciłam się w myślach. -Chcesz trochę?- zapytał Luke, na co potrząsnęłam głową w znaku odmowy. Kendall i reszta nie patrząc na mnie bawili się dalej, jednak coś się zmieniło. Niektórzy zaczęli patrzeć na mnie z wyższością, jak na "tą, która bała się zabawić". Nie mogłam tego znieść. Chciałam być
ponad nimi, mieć władzę. Ostatecznie więc sięgnęłam po haszysz. Na początku
nic się nie działo. Wypaliłam go do końca i wciąż nie było żadnych zmian. Poza tą, że odzyskałam szacunek.

Styczeń 2009
Mama wniosła pozew o rozwód. Niedługo moje trzynaste urodziny. Dziś jest
piątek. Jak co tydzień idziemy do Matta zapalić.

16 stycznia 2009
Dziś są moje urodziny. Mama pozwoliła mi iść na noc "do Kendall". Tym
razem wybieramy się do klubu.
To właśnie tam poznałam Toma. Był miły i wkręcił mnie w swoje towarzystwo. Wszyscy ćpali.
-Chcesz?- zapytał, podsuwając mi LSD. Zgodziłam się. Ostatnio zdecydowanie zbyt często to robiłam.


Maj 2011
Dziś pierwszy raz sięgnęłam po kokainę. Mama nadal nic nie wie. Jest
zajęta swoim nowym chłopakiem. Czuję się niechciana.

Luty 2012
Kendall nie żyje. Zaćpała się heroiną, którą ja właśnie wstrzykuję sobie
do organizmu.

*Czerwiec 2012*

-Pomóż mi, proszę...- ledwo wypowiadałam te słowa do słuchawki telefonicznej.
-Sky, co się dzieje?! Znów brałaś?!- usłyszałam głos mojej kuzynki, Eleanor.
Nie mogłam dalej żyć w tym gównie. Jedna działka nie wystarczała mi na jeden dzień. -Obiecałaś z tym skończyć!- darła się. Tylko ona znała moją historię.
Nigdy nie powiedziała nikomu.
Naprawdę chciałam walczyć z nałogiem... na próżno. Wstrzyknęłam sobie heroinę która po chwili zaczęła działać. Nie czułam nic. Tak jakbym nie była w swoim ciele. Dalej widziałam tylko ciemność.

***

Obudziłam się w szpitalu. Obok mnie siedziała moja kuzynka. Brunetka
uśmiechnęła się do mnie lekko, jednak sekundę później na jej twarzy pojawił się
gniew. Zaczęła monolog, który znałam już na pamięć.
-Chcesz się zabić?! - podniosła głos.
-El, nic mi nie jest, mogę przestać, kiedy chcę.- wykrztusiłam słabym głosem.
-Oczywiście, właśnie widzę!- krzyczała dalej wstając. -Dziewczyno, ty masz szesnaście lat!- brunetka była starsza ode mnie o pięć lat.
-Mama wie, że tu jestem?- przerwałam jej kazania.
-Nie, nie odbiera. Nadal nie mogę uwierzyć, że ona o tym nie
wie.- usiadła. Po chwili zadzwonił telefon. Kuzynka szybko go odebrała.
-Cześć kochanie. Wiesz, to nie jest najlepsza chwila na rozmowę...- rozłaczyła się. -A właśnie, Sky, zapomniałam ci powiedzieć! Od jutra mieszkasz ze mną.

______________________________

No to pierwszy rozdział już za nami :) Mamy nadzieję, że mimo odmiennej tematyki bloga przyjmiecie go równie ciepło jak El Amor [...]. Od razu mówię. Nie, dalsze rozdziały nie będą prowadzone w formie pamiętnika. Następna część w piątek! ~N&M

3 komentarze:

  1. Pisz dalej mi się podoba :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehehe piątek i jak dobrze, że nie muszę długo czekać na kolejny rozdział.
    Powiem Wam, że to opowiadanie zapowiada się świetnie.! Mogę Wam obiecać, że Was nie opuszczę i choćbyście miały dosyć moich komentarzy, to ja i tak będę czytać :P
    Życzę weny x4 i pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń