czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 3

*Perspektywa Louisa*

Strasznie się cieszyłem, że zobaczę Eleanor. Przez całą trasę spotkałem się z nią może ze trzy razy. Teraz jest jeszcze Sky... Nie znam jej osobiście, ale El dużo mi o niej opowiadała. Byłem zszokowany. Niecodziennie słyszy się o siedemnastolatce uzależnionej od narkotyków. Jednak każdy zasługuje na drugą szansę.


*Perspektywa Zayna* 

Wszyscy biegali po domu jak oszalali. Za dwie godziny wybieramy się do El i tej całej Sky. Louis ciągle łazi zamyślony, Hazza nie wie, jak się ubrać, Niall wyżera zawartość lodówki (tłumaczy się stresem), a Liam każe nam być miłym dla tej gówniary. Co ze mną? Patrzę na wszystko z boku, siedząc w fotelu i popijając wódkę.

*Perspektywa Sky*

Siedziałam na łóżku z laptopem przeglądając zdjęcia dzisiejszych gości. Głupio by było gdybym nie znała międzynarodowych gwiazd, prawda? Podczas gdy ich fanki skakały na koncertach, ja siedziałam w ciemnych, zimnych miejscach i ćpałam. Dla narkomana liczy się tylko to, żeby mieć kasę na towar. Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Powiedziałam ciche „proszę” i zobaczyłam Eleanor.
-A ty jeszcze nie gotowa?!- krzyknęła w moją stronę.
-Została jeszcze godzina.- odpowiedziałam spokojnie. W międzyczasie zdążyłam dokładnie przyjrzeć się brunetce. Była ubrana w to .
Po krótkiej rozmowie sama postanowiłam się w końcu przygotować. Wybrałam ten zestaw i zrobiłam lekki makijaż. Zanim się obejrzałam zostało 20 minut do przyjścia chłopaków. Powolnie zeszłam na dół. El latała po całym dolnym piętrze, co chwilę przeglądając się w lustrze. Przecież musiała być idealna! Wreszcie dom wypełnił dźwięk dzwonka. Mogłabym się założyć, że nie minęła nawet sekunda, kiedy siostra zdążyła dobiec do drzwi. Szczerze mówiąc dziwił mnie jej stres, przecież widywała ich już tyle razy...
-EL!- rozległ się wrzask, a dziewczyna już znalazła się w ramionach dosyć wysokiego chłopaka z postawionymi na żel włosami- a więc to był Louis. Zaraz za nim do domu weszła pozostała czwórka. Ich spojrzenie od razu padło na mnie, ciągle stojącą przy schodach. Powolnym krokiem podeszłam do grupki. Eleanor od razu przedstawiła mnie chłopakom, na co każdy po kolei odpowiedział. Liam, Louis, Harry i Niall zrobili to z wielką ochotą. Gdy padło na Zayna, ten tylko zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu. Po chwili na jego twarzy (całkiem ładnej, musiałam przyznać!) pojawił się zadziorny uśmiech. Wyminął mnie ze słowami:
-Mam nadzieję, że to będzie warte imprezy.
-Uważaj na słowa.- odburknęłam, na co reszta zespołu cicho zachichotała.
-Mówiłaś coś?- mulat spojrzał na mnie z jedną brwią uniesioną ku górze.
-Tak! Powiedziałam, żebyś pilnował języka, Malik.- jakim cudem przypomniałam sobie jego nazwisko?! -Z tego co wiem, to nie jest twój dom, więc równie łatwo, jak wszedłeś, możesz zostać stąd wykopany.- odpowiedziałam ze słodkim uśmieszkiem i udałam się do kuchni. 

*Perspektywa Eleanor*

Co tu się dzieje?! Mówiłam Sky, że ma być miła, a ona co? Wyjeżdża do najgroźniejszego z całej piątki z chamskimi odzywkami. Chociaż nie powiem, zaimponowała mi - pozostałej czwórce chyba też, bo po jej odejściu z przedpokoju wszyscy wymienili się zadowolonymi spojrzeniami - czyżby ich także zaczęło irytować zachowanie Zayna?

*Perspektywa Zayna*

Nie wierzę. Jakaś gówniara z zapchlonego domu właśnie mnie pokonała. Nie byłem z stanie NIC odpowiedzieć, co zdarza się nieczęsto. O nie, tak się bawić nie będziemy. Chce grać w tę grę, będziemy grali. Tylko, żeby nie skończyło się płaczem.
Obojętnym krokiem podszedłem do drzwi oddzielających przedpokój i kuchnię i oparłem się o framugę drzwi zakładając ręce na krzyż.
-Czego tu chcesz? El nie zaprowadziła was do jadalni?- powiedziała dziewczyna, kiedy tylko mnie nie zobaczyła. Kiedy tak stała przybierając tą samą pozę, co ja zauważyłem, że jest całkiem ładna. Ale nie to było moim aktualnym celem - przynajmniej na razie!
-Zaprowadziła, ale ja się odłączyłem.
-Po co?- powiedziała obojętnym tonem.
-Dobra, posłuchaj gówniaro. Nie odzywaj się tak do mnie. Myślisz, że jak jesteś rodziną El to wszystko ci wolno? I tu się, kurwa, mylisz! To, że miałaś zjebane życie mnie nie obchodzi. Nie licz na jakieś specjalnie traktowanie, bo chłopak cię rzucił. Jeszcze raz zrobisz taką akcję, a obiecuję, nie ręczę za siebie.

*Perspektywa Sky*

Czy on to powiedział? Nie, no nie wierzę! Naprawdę myśli, że jestem zwykłą gówniarą, nieznającą życia? Wiem o tym więcej niż on. Byłam strasznie wkurzona. Najchętniej dałabym mu w twarz, jednak do pokoju zawitał Louis.
-Hej, o czym gadacie?- zapytał wesoło.
-O niczym, próbujemy poznać się od początku.- powiedział On i słodko się do mnie uśmiechnął.
-Tak, dokładnie.- odpowiedziałam szybko i wyszłam w pomieszczenia.
Po chwili ochłonięcia dołączyłam do siedzącej w salonie reszty.
Powiem szczerze - oprócz Zayna wszyscy są cudowni. Polubiłam ich, mam nadzieję, że z wzajemnością. Niestety miła atmosfera musiała dobiec końca, ponieważ zjawił się pan Malik. Z wielkim uśmiechem usiadł obok mnie i przyłączył się do rozmowy. Czy on poważnie chce mnie wyprowadzić z równowagi? Podobno każdy zna osobę, którą mógłby zabić - chyba znalazłam swoją, a jest nią Zayn Malik.

__________________________________________

No siemson :) Od razu mówię, że jesteśmy złe. BARDZO ZŁE! Tak samo jak w przypadku drugiego bloga liczba wyświetleń ani trochę nie pokrywa się z komentarzami! Naprawdę wystarczy nam jedno słowo, może nawet sama emotikonka, żeby było! Te z was, które same mają blogi na penwo wiedzą, jak każdy komentarz daje kopa do pisania :) N&M

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 2.

*Perspektywa Sky*

-Wow.- tylko tyle udało mi się powiedzieć, gdy wraz z Eleanor weszłam do jej mieszkania. Prostota z kapką nowoczesności - cała ona.
-Chodź, pokaże ci twój pokój- zawolala radośnie. Poszłyśmy na górę. Brunetka otworzyła jedne z drzwi, a moim oczom ukazał się pokój moich marzeń. Krwiste ściany idealnie pasowały do czarnych mebli. Uwielbiałam takie połączenia. Rzuciłam się jej na szyję, po czym podeszłam do łóżka i usiadłam na nim.
-To kiedy przyjedzie ten cały Louis?- zapytałam, patrząc na nią z szerokim uśmiechem.
- Za trzy dni.- odpowiedziała uradowana. Widać było, że ona go kocha.




*Perspektywa Zayna Malika*

Jeszcze tylko tydzień trasy i wracamy do londynu. Właśnie skończył się koncert, co oznaczało kolejną imprezę. Poszedłem po chłopaków. Jedynie Louis nie chciał
iść - jego strata. Ciągle pieprzył o tym, że to Eleanor przyjechała jakaś siostra. Siedemnaście lat - gówniara. Słyszałem też, że było jej ciężko. Chłopak ją rzucił? Dostała jedynkę? Czemu, do jasnej cholery, w ogóle o tym myślę?! A no tak. Od sześciu godzin nie piłem, może dlatego!
Dwie godziny później byliśmy już w hotelowym klubie. Całą czwórką poszliśmy do baru. Ku naszemu zdziwieniu, nawet Liam sięgnął po alkohol. Chyba miał jakieś problemy z Danielle. Ja też mam dziewczynę - Perrie. Jeśli można to tak nazwać. Menagment przyjaźni się z jej zespołem, więc "jesteśmy" razem. Szczerze? Poza tym, że jest dobra w łóżku nawet jej nie znam i mi to odpowiada. Mogę robić to, co chcę, a na wywiadach obydwoje kłamiemy. Jej to chyba nie pasuje, wydaje mi się, że oczekuje czegoś więcej... Nie będę udawał, że jest mi z tego powodu przykro.
-Jeszcze jedna kolejka?- zapytał Niall, na co ja pokiwałem głową.
 
*Dwie godziny później*

Chłopaki się zbierali, ale ja postanowiłem zostać. Już słyszałem ochrzan od Paula, ale mi to wisiało. Odszedłem od baru i zacząłem
rozglądać sie po klubie. Procenty szumiały mi w głowie i ledwo chodziłem. Poczułem, że ktoś stuka mnie w ramię. Odwróciłem się i
zobaczylem niską brunetkę. Dziewczyna momentalnie wpiła się w moje usta, co od razu odwzajemniłem. Pewnie jakaś fanka. Zaprowadziła mnie na zaplecze klubu. Zabawa się zaczęła.

*Następnego dnia, ranek*

Obudziłem się z ogromnym bólem głowy. Analizowałem wczorajszy
wieczór. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy przypomniało mi się
spotkanie z brunetką. Spojrzałem na telefon. 165 nieodebranych połączeń od
Paula. W głowie już pojawił mi się obraz tego, jak mnie ochrzania. Wyszedłem z
klubu tylnym wejściem, złapałem taksówkę i wróciłem do hotelu.
Jak zwykle. Długi wykład i "zakaz" wychodzenia do klubów do końca trasy. Śmieszni są.

*Perspektywa Sky*

-Sky, wstawaj!- obudził mnie krzyk El, która stała nad łóżkiem.
-Kochana siostrzyczko, po cholerę budzisz mnie RANO?!- warknęłam.
-Rano? Jest 12:00!
-No to chyba mówię, że rano, nie?- zasłoniłam się kołdrą. Niestety po chwili zostałam jej pozbawiona. -No dobrze, już wstaję.- powiedziałam poirytowana i udałam się w stronę łazienki. Szybko wykonałam poranną toaletę i ubrałam się w TO. Gdy schodziłam po schodach poczułam zapach tostów.
-Och, jak miło, że zrobiłaś mi śniadanie!- rzuciłam się w stronę Eleanor, która od razu mnie wyminęła.
-Masz dwie rączki, sama sobie zrób.- pokazała mi język. Podczas jedzenia brunetka ciągle bacznie mi się przyglądała.
-Czego chcesz?- uśmiechnełam się w końcu.
-Co? Ja? Nic...
-Gadaj!
-No, bo wiesz, nie mamy dziś co robić... Są wyprzedaże...- przeciągała.
-Tak, pójdę z tobą, bo przecież musisz dobrze wyglądać, gdy przyjedzie ten twój Louis.

środa, 20 lutego 2013

Rozdział 1

26 sierpnia 2008
Razem z rodzicami przeprowadzamy się z Londynu do Birmingham. Mam dwanaście lat, jestem jedynaczką. Starsi mają wspólną firmę.
Zawsze miałam dobre oceny i nigdy nie było ze mną problemu.

Wrzesień 2008
Nowe miasto, nowi ludzie. Moja obecna szkoła różni się od tej w Londynie. Tam zawsze panował porządek, a gdy tylko nauczyciel wchodził do klasy natychmiastowo zapadała cisza. Tutaj "wychowawcy" pili kawę z nogami założonymi na stole, a my robiliśmy to, na co mieliśmy ochotę. Powoli poznawałam swoją klasę. Od razu zauważyłam, że na jej czele stała Kendall - wysoka blondynka o zielonych oczach. Rządziła wszystkimi i tym mi imponowała. W przeciągu następnych kilku dni robiłam wszystko, aby zwrócić jej uwagę. Z grzecznej dziewczynki stałam się pyskatą gówniarą. Na każdej lekcji kłóciłam się z nauczycielami, którzy jednak mieli zamiar nas uczyć (o dziwo jeszcze tacy byli). Powoli zyskiwałam podziw w oczach klasy.
Na każdej przerwie widziałam Kendall wychodzącą gdzieś ze starszymi chłopakami. Dopiero po pewnym czasie dowiedziałam się, że chodzą tam palić.
Któregoś piątku blondynka zaproponowała mi, abym poszła razem z nią. Cieszyłam się jak małe dziecko. To właśnie wtedy poznałam Matta i Luke'a. Oboje mieli po piętnaście lat. Dostałam od nich swojego pierwszego papierosa. Nigdy wcześniej nawet nie pomyślałam o tym, żeby spróbować. Gorzki dym wpłynął mi do ust chwilowo uniemożliwiając mi oddychanie. Grupa popatrzyła na mnie z lekkim uznaniem. Od tej pory wyglądał tak każdy mój dzień.

Grudzień 2008
Dziś idę z Kendall do Matta. Rodzicom powiedziałam, że u niej nocuję, a
jej mama miała nocną zmianę. W domu dużo się zmieniło. Nikt nie zwracał
na mnie uwag, a rodzice coraz częściej się kłócili, więc moja nieobecność była im na rękę. U Ken byłam około dziewiętnastej. Zaczęłyśmy się szykować.
Zielonooka dała mi ubrania i buty na obcasie - musiałyśmy
wyglądać na starsze. Po godzinie wyszłyśmy.
Drzwi otworzył nam lekko już podpity Matt. Ominęłyśmy go i udałyśmy się do salonu. Z moich obserwacji wynikało, że oprócz nas było jeszcze dziesięć osób - wszyscy przynajmniej szesnaście lat. W pokoju unosił się zapach papierosów wymieszany z alkoholem. Nie wiem czemu, ale pociągało mnie to.
Impreza trwała w najlepsze. Gdy kończyłam papierosa (byłam już nałogową palaczką, co ukrywałam przed rodzicami) Luke przyniósł coś "lepszego".
-Haszysz.- to sprowadziło mnie na ziemię. "Masz dwanaście lat, lat a już palisz, pijesz i sięgasz po dragi?!"- skarciłam się w myślach. -Chcesz trochę?- zapytał Luke, na co potrząsnęłam głową w znaku odmowy. Kendall i reszta nie patrząc na mnie bawili się dalej, jednak coś się zmieniło. Niektórzy zaczęli patrzeć na mnie z wyższością, jak na "tą, która bała się zabawić". Nie mogłam tego znieść. Chciałam być
ponad nimi, mieć władzę. Ostatecznie więc sięgnęłam po haszysz. Na początku
nic się nie działo. Wypaliłam go do końca i wciąż nie było żadnych zmian. Poza tą, że odzyskałam szacunek.

Styczeń 2009
Mama wniosła pozew o rozwód. Niedługo moje trzynaste urodziny. Dziś jest
piątek. Jak co tydzień idziemy do Matta zapalić.

16 stycznia 2009
Dziś są moje urodziny. Mama pozwoliła mi iść na noc "do Kendall". Tym
razem wybieramy się do klubu.
To właśnie tam poznałam Toma. Był miły i wkręcił mnie w swoje towarzystwo. Wszyscy ćpali.
-Chcesz?- zapytał, podsuwając mi LSD. Zgodziłam się. Ostatnio zdecydowanie zbyt często to robiłam.


Maj 2011
Dziś pierwszy raz sięgnęłam po kokainę. Mama nadal nic nie wie. Jest
zajęta swoim nowym chłopakiem. Czuję się niechciana.

Luty 2012
Kendall nie żyje. Zaćpała się heroiną, którą ja właśnie wstrzykuję sobie
do organizmu.

*Czerwiec 2012*

-Pomóż mi, proszę...- ledwo wypowiadałam te słowa do słuchawki telefonicznej.
-Sky, co się dzieje?! Znów brałaś?!- usłyszałam głos mojej kuzynki, Eleanor.
Nie mogłam dalej żyć w tym gównie. Jedna działka nie wystarczała mi na jeden dzień. -Obiecałaś z tym skończyć!- darła się. Tylko ona znała moją historię.
Nigdy nie powiedziała nikomu.
Naprawdę chciałam walczyć z nałogiem... na próżno. Wstrzyknęłam sobie heroinę która po chwili zaczęła działać. Nie czułam nic. Tak jakbym nie była w swoim ciele. Dalej widziałam tylko ciemność.

***

Obudziłam się w szpitalu. Obok mnie siedziała moja kuzynka. Brunetka
uśmiechnęła się do mnie lekko, jednak sekundę później na jej twarzy pojawił się
gniew. Zaczęła monolog, który znałam już na pamięć.
-Chcesz się zabić?! - podniosła głos.
-El, nic mi nie jest, mogę przestać, kiedy chcę.- wykrztusiłam słabym głosem.
-Oczywiście, właśnie widzę!- krzyczała dalej wstając. -Dziewczyno, ty masz szesnaście lat!- brunetka była starsza ode mnie o pięć lat.
-Mama wie, że tu jestem?- przerwałam jej kazania.
-Nie, nie odbiera. Nadal nie mogę uwierzyć, że ona o tym nie
wie.- usiadła. Po chwili zadzwonił telefon. Kuzynka szybko go odebrała.
-Cześć kochanie. Wiesz, to nie jest najlepsza chwila na rozmowę...- rozłaczyła się. -A właśnie, Sky, zapomniałam ci powiedzieć! Od jutra mieszkasz ze mną.

______________________________

No to pierwszy rozdział już za nami :) Mamy nadzieję, że mimo odmiennej tematyki bloga przyjmiecie go równie ciepło jak El Amor [...]. Od razu mówię. Nie, dalsze rozdziały nie będą prowadzone w formie pamiętnika. Następna część w piątek! ~N&M

niedziela, 17 lutego 2013

Prolog + Bohaterowie

PROLOG

Zastanawiasz się czasem nad swoim życiem? - na to pytanie odpowiedzi będą różne. Ja nie oglądałam się za siebie, ani nie patrzyłam w przyszłość. Żyłam chwilą. Jak każda nastolatka chciałam być zauważalna, wzbudzać podziw, wyglądać dojrzalej. Wszystkie te czynniki sprowadziły mnie na dno. Uda mi się wrócić na dobrą ścieżkę? Cóż, na pewno spróbuję. 

BOHATEROWIE


Sky Black - na samym początku dwunastoletnia, pod koniec pierwszego rozdziału siedemnastoletnia, dziewczyna, której życie obraca się o 180 stopni - niekoniecznie w dobrym kierunku.


Eleanor Calder - starsza kuzynka Sky. Mimo częstych kłótni, dziewczyny są dla siebie jak siostry i nie wyobrażają sobie życia bez siebie. To właśnie El będzie wyciągać młodszą krewną z największych tarapatów.


One Direction - Sławny na całym świecie zespół. Wśród nich znajduje się Louis Tomlinson, chłopak Eleanor.

Austin Butler

Jason Graves -  starszy kolega ze szkoły Sky. Wiele razy dochodziło między nimi do bliższych sytuacji. Nienawidzi się z Zaynem.



Amy Williams - Najlepsza przyjaciółka Sky. Dziewczyny są do siebie bardzo podobne, równie mocno kochają "życie na krawędzi".



Perrie Edwards - Była dziewczyna Zayna. Twierdzi, że to Sky rozwaliła jej związek.



Vanessa McFly - największy wróg Sky. Zawsze stara się ją upokorzyć, choć nie zawsze jej to wychodzi.