-Maa przyjść nowa dziewczyna, będzie chyba w twojej grupie na francuskim.
-Kto zmienia szkołę miesiąc przed zakończeniem roku?
-Podobno wszystko ma pozaliczane, więc będzie chodzić tylko, żeby się zaklimatyzować.
-Skąd ty to wszystko wiesz?- zapytałam lekko zdziwiona.
-Ma się źródła.- uśmiechnęła się do mnie. -Dobra, idź, bo zaraz masz ten francuski. Przyjdź potem i powiedz, jaka jest.- wymieniłam z nią jeszcze ze dwa zdania i poszłam w kierunku sali. Weszłam akurat z dzwonkiem. Usiadłam w swojej ławce pod oknem. Ostatnio gadałam z Mike'm i nas rozsadziła. Głupia jędza. Po kilku chwilach weszła nauczycielka z jakąś blondynką. Tylko nie kolejna Vanessa, błagam. Męska część klasy od razu ją obczaiła. Van też dziwnie się jej przyjrzała.
Nowa wyglądała całkiem normalnie, co mogłam o niej powiedzieć po trzydziestu sekundach.
-Charlotte, usiądziesz tam.- powiedziała do niej, wskazując na krzesło zaraz obok mojego. Widząc moją minę dodała: -Wolę, żebyś zaczęła siedząc z nią, niż z Mike'm.- wspominałam, że go nienawidziła? Wywróciłam oczami i ściągnęłam torbę z, jak do tej pory, wolnej połowy ławki. Blondynka już po chwili siedziała obok mnie.
-Ty jesteś Sky, prawda?- zapytała cicho.
-Emm, tak, skąd wiesz?- odpowiedziałam, lekko zdezorientowana.
-Błagam, każdy, kto ma w domu internet to wie.- zaśmiała się. -Chodzisz z jednym z tego One Direction.
-Ach, no tak, zapomniałam.- uśmiechnęłam się lekko.
Reszta lekcji minęła nam na, jako takim, zapoznaniu się. Z tego co się dowiedziałam, rodzice Mirandy się rozwodzą i razem z mamą przeniosły się tu. Wydawała się być całkiem w porządku. A najlepsze było to, że nie przypadła jej do gustu Vanessa.
***
-Myślisz, że będziesz sobie tak po prostu łazić po mojej szkole?!- kiedy rozmawiałam z Charlotte i Amy przy szafkach, podeszła do nas mocno wkurzona Van. Wyglądała okropnie zabawnie.
-A co niby mam robić?- nowa zaśmiała się.
-Słuchaj, szma...
-Och, Van, czyżbym miała deja vu?- uśmiechnęłam się, razem z Amy przybliżając się do dwóch blondynek. -Znowu rzucasz nic nieznaczącymi groźbami?
-Już zdążyłaś załatwić sobie ochronę?- kontynuowała, wciąż patrząc na Char.
-Zamknij się, bo będziesz musiała nałożyć jeszcze więcej tapety na siniaki.- warknęła stojąca obok mnie Am.
-Serio myślisz, że się ciebie boję?- zadrwiła Vanessa. Brunetka nie wytrzymała, ale razem z Charlotte udało nam się ją powstrzymać przed zrobieniem czegoś głupiego. Nie widząc sensu w dalszej kłótni, odwróciłyśmy się i już miałyśmy odchodzić, kiedy zobaczyłam idącego w naszą stronę Jasona. To znaczy, w stronę Vanessy. Prychnęłam głośno i jeszcze szybciej pociągnęłam za sobą dziewczyny. Umówiłyśmy się, że po lekcjach wszystkie spotkamy się pod szkołą i pójdziemy do mnie. El wyjechała, więc będziemy mogły na luzie zapoznać się z Charlotte.
***
-Więc kim jest ten cały Jason?- zapytała blondynka, kiedy wsadzałam klucz do drzwi. Zakłopotana spojrzałam na Amy, szukając pomocy. Ta jednak wyglądała na równie zaskoczoną pytaniem.
-Ugh, szkoda gadać.- odpowiedziałam, wpuszczając je do środka.
-Ładny dom.- zmieniła temat. -Mieszkasz tu z tym zespołem?
-Nie.- czułam się coraz bardziej osaczona jej pytaniami. -Z kuzynką. Ona też jest dziewczyną jednego z nich.- dodałam, gdyby chciała zapytać.
-Co z twoimi rodzicami?
-Char, chodź na górę, a Sky zrobi coś do jedzenia.- szybko zareagowała Amy, za co byłam jej cholernie wdzięczna. Czasem zadziwiało mnie, że mimo niewiedzy o mojej przeszłości, Am zawsze potrafiła mi z tym pomóc. Nie miałabym pojęcia co wcisnąć Charlotte o mojej rodzinie. Bo przecież nie to, że musiałam odejść, bo byłam ćpunką. Jestem. Ćpunem nigdy nie przestaje się być. Nie mogłam już o tym myśleć. Zrobiłam jakieś kanapki i poszłam na górę. Blondynka nadal wypytywała o wszystko. Z jednej strony wydawało się to całkiem normalne, w końcu jest nowa, ale żeby być aż tak ciekawską... Coś mnie w niej intrygowało.
-Sky, jaki jest Zayn?- odezwała się, gryząc kolejny kęs kanapki.
-Normalny...- bąknęłam. Zaczynała mnie irytować.
-Jest międzynarodową gwiazdą, a ty mówisz tylko normalny?
-No tak... Spotykam się z nim na co dzień, mam do czynienia z normalnym człowiekiem, a nie z supergwiazdą.- odpowiedziałam.
-Ale musisz sądzić o nim coś więcej niż to, że jest normalny.- spojrzała na mnie z uśmiechem.
-Po co ci te wszystkie informacje?- zapytałam w końcu.
-Przyjaciółki mówią sobie o wszystkim.- poszerzyła uśmiech, kładąc mi dłoń na kolanie.
-No tak...- lekko ruszyłam nogą, zrzucając z niej rękę Charlotte.
-"Jeśli masa powstałego jądra i emitowanych cząstek jest mniejsza niż masa substratów, różnica zostanie wyemitowana w postaci promieniowania gamma lub energii..."-Nie.- czułam się coraz bardziej osaczona jej pytaniami. -Z kuzynką. Ona też jest dziewczyną jednego z nich.- dodałam, gdyby chciała zapytać.
-Co z twoimi rodzicami?
-Char, chodź na górę, a Sky zrobi coś do jedzenia.- szybko zareagowała Amy, za co byłam jej cholernie wdzięczna. Czasem zadziwiało mnie, że mimo niewiedzy o mojej przeszłości, Am zawsze potrafiła mi z tym pomóc. Nie miałabym pojęcia co wcisnąć Charlotte o mojej rodzinie. Bo przecież nie to, że musiałam odejść, bo byłam ćpunką. Jestem. Ćpunem nigdy nie przestaje się być. Nie mogłam już o tym myśleć. Zrobiłam jakieś kanapki i poszłam na górę. Blondynka nadal wypytywała o wszystko. Z jednej strony wydawało się to całkiem normalne, w końcu jest nowa, ale żeby być aż tak ciekawską... Coś mnie w niej intrygowało.
-Sky, jaki jest Zayn?- odezwała się, gryząc kolejny kęs kanapki.
-Normalny...- bąknęłam. Zaczynała mnie irytować.
-Jest międzynarodową gwiazdą, a ty mówisz tylko normalny?
-No tak... Spotykam się z nim na co dzień, mam do czynienia z normalnym człowiekiem, a nie z supergwiazdą.- odpowiedziałam.
-Ale musisz sądzić o nim coś więcej niż to, że jest normalny.- spojrzała na mnie z uśmiechem.
-Po co ci te wszystkie informacje?- zapytałam w końcu.
-Przyjaciółki mówią sobie o wszystkim.- poszerzyła uśmiech, kładąc mi dłoń na kolanie.
-No tak...- lekko ruszyłam nogą, zrzucając z niej rękę Charlotte.
***
Dziewczyny poszły do siebie dwie godziny temu, a ja właśnie szłam otworzyć drzwi.
-Hej.- przywitał mnie Zayn całusem w policzek.
-Cześć.- uśmiechnęłam się, prowadząc go do salonu.
-Jak w szkole?- zapytał, siadając na kanapie.
-W miarę. Doszła do nas jakaś nowa.
-Normalna?
-Chyba tak. Była u mnie z Amy po szkole. Dość ciekawska, wypytywała o dużo rzeczy, o ciebie też.
-Nic jej nie mówiłaś prawda?- uniósł brwi widząc moją reakcję. -Sky, znasz ją niecały dzień!
-Spokojnie, nie zagłębiałam się w szczegóły... Z resztą, sama potrafię ocenić, czy komuś ufam, czy nie.
-Po jedym dniu znajomości?! Nie rozumiesz, że niektórzy ludzie chcą się przyjaźnić tylko dla informacji?
-Nawet jej nie znasz!- zdenerwowałam się.
-Ty też nie!
-Masz zamiar robić coś więcej, niż krytykowanie moich znajomych? Bo jeśli nie, możesz już iść.
-Sky.
-Mówię poważnie, uważaj na znajomych, zwłaszcza teraz. Wiem, co mówię.
-Bo co? Bo z tobą chodzę? Ona była po prostu ciekawa, Zayn.
-Nie wiesz tego.
-Sugerujesz coś?
-Zgadnij.
-Nie mieszaj się w moje życie towarzyskie, ok?
-Jestem jego częścią.
-To nie znaczy, że możesz o nim decydować! Skończyłeś?- warknęłam. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, a potem Zayn po prostu wyszedł. Czy on nie rozumie, że i tak postawię na swoim? Ten związek idzie w złym kierunku ...
***
Już tylko jedenaście dni do końca roku. Wreszcie. Miałam już serdecznie dosyć wstawania o siódmej i tej całej nauki. Razem z Amy i Char szłyśmy własnie na chemię. Tylko z tego przedmiotu nie wystawiono jeszcze ocen, więc trochę się obawiałam. Szczególnie, że nauczycielka to szmata. Co do innych przedmiotów, pał nie było. Aż się zdziwiłam. Większość nauczycieli litowała się z tekstem "W przyszłym roku już nie ulegnę". Oczywiście.
Weszłyśmy do klasy równo z dzwonkiem. Po chwili pojawiła się chemiczka. Zaczęliśmy lekcję, oceny miała wyczytać pod koniec.
*Kilkadziesiąt minut później*
-Amy, trzy. Brian, dwa. Vanessa, dwa.- jakim cudem? -Matt, cztery...- wyłączyłam się na jakiś czas, dopóki nie usłyszałam swojego imienia. -Skylar - jeden.- powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy. Co?! Nie mogę nie zdać! Eleanor mnie zabije... Gdy tylko powiedziała, że możemy wyjść z sali, podeszłam do jej biurka.
-O co chodzi, Sky?- zapytała milutko. Dobrze wiesz, szmato.
-Nie.
-Czemu? Mam ponad tydzień...
-Trzeba było starać się przez cały rok, panno Black.
-Tak...
-I co?- dorwała mnie zdenerwowana Amy, gdy wyszłam po tym, jak nie widziałam żadnych szans.
-Udupiła mnie.
-Hej, nie jest tak źle, będziesz miała poprawkę...- uśmiechnęła się Charlotte.
-El mnie zabije.- jęknęłam, opierając czoło na szafce.
-Będzie dobrze.- pocieszały mnie dziewczyny.
***
-Jestem!- krzyknęłam, trochę ciszej niż zwykle.
-Hej, jak w szkole?- podeszła do mnie Eleanor.
-Um... Dobrze...- zaczęło się.
-Co jest?- zapytała, unosząc brwi.
-Obiecaj, że nie będziesz krzyczeć.
-Mów.
-Będę miała poprawkę...- powiedziałam najciszej, jak umiałam.
-CO?!- krzyknęła kuzynka.
-To, co słyszałaś...- spuściłam wzrok.
-Chyba sobie żartujesz! Z czego?!
-Z chemii...
-No tak, po co w ogóle pytałam! Tyle razy mówiłam, żebyś się w końcu za to wzięła! Masz przesrane. A teraz idź do pokoju i lepiej, żebym zobaczyła cię przy książkach, kiedy tam wejdę!- powiedziała wkurzona.
-Bycie matką ci nie wychodzi.- odpowiedziałam, odwracając się, żeby iść do pokoju. Po cholerę to powiedziałam?
Będąc już na górze, pierwsze co zrobiłam to telefon do Amy.
-No i jak El?- usłyszałam po drugiej stronie.
-Nawet nie pytaj... Mam przerąbane, jest strasznie wkurzona.- odpowiedziałam w miarę cicho, żeby kuzynka nie słyszała.
-Nie wiem, co mam ci poradzić... Po prostu się ucz i nie zawal tej poprawki.
-Wow, dzięki, Sherlocku.
-Swoją drogą, Char była dziś wyjątkowo cicha, nie?
-Co? Em, nie wiem, nie zwróciłam na to uwagi. Dobra, kończę, chyba zabiorę się za tą chemię.
Będąc już na górze, pierwsze co zrobiłam to telefon do Amy.
-No i jak El?- usłyszałam po drugiej stronie.
-Nawet nie pytaj... Mam przerąbane, jest strasznie wkurzona.- odpowiedziałam w miarę cicho, żeby kuzynka nie słyszała.
-Nie wiem, co mam ci poradzić... Po prostu się ucz i nie zawal tej poprawki.
-Wow, dzięki, Sherlocku.
-Swoją drogą, Char była dziś wyjątkowo cicha, nie?
-Co? Em, nie wiem, nie zwróciłam na to uwagi. Dobra, kończę, chyba zabiorę się za tą chemię.
-Dobry pomysł, zdzwonimy się później.- nacisnęłam czerwoną słuchawkę, po czym rozpakowałam torbę. Usiadłam przy biurku z najpotrzebniejszą książką i zaczęłam czytać.
-Sky! Sky!- usłyszałam nagle. Dopiero po chwili zorientowałam się, że mam twarz w książce, a nade mną stoi Eleanor. Usnęłam. -Miałaś się uczyć!
-No to przecież próbowałam!
-Próbuj lepiej.
-El, przestań się mnie ciągle czepiać! Przecież się staram, myślisz, że mnie nie zależy, żeby zdać?!- wkurzyłam się na kuzynkę.
-Staraj się bardziej!
-To może mi pomóż, co?!- w tym momencie wzięła książkę do ręki i zaczęła czytać.
-Chodź.- machnęła ręką, siadając na dywanie.
-Co?- zapytałam zdziwiona.
-Rusz dupę i siadaj, pomogę ci.- wykonałam polecenie, wciąż lekko zszokowana zmianą nastroju El.
Siedziałyśmy tak, starając się wspólnie ogarnąć zadania przez dobre pół godziny. Bez skutku.
-To jest bez sensu, Sky. Załatwię ci korepetytora.
-To może mi pomóż, co?!- w tym momencie wzięła książkę do ręki i zaczęła czytać.
-Chodź.- machnęła ręką, siadając na dywanie.
-Co?- zapytałam zdziwiona.
-Rusz dupę i siadaj, pomogę ci.- wykonałam polecenie, wciąż lekko zszokowana zmianą nastroju El.
Siedziałyśmy tak, starając się wspólnie ogarnąć zadania przez dobre pół godziny. Bez skutku.
-To jest bez sensu, Sky. Załatwię ci korepetytora.
______________________________________________________
HEEEEEEEEEEJJJJJJJJJ!!!!!!!!!!
No więc - przepraszamy, przepraszamy, przepraszamy za ten RÓWNO MIESIĄC bez rozdziału!
Strasznie nam zawalili czas w szkole, ale starałyśmy się pisać jak tylko się dało no i macie efekt ^^
Nic nie gwarantujemy, mamy jedynie nadzieję, że następny rozdział pojawi się dużo szybciej :)
Jak zwykle, piszcie, co sądzicie i co byście chciały przeczytać w następnych! Bo się baaardzo stęskniłyśmy za Waszymi komentarzami! xxx
PS. Z ankiety, która jest dostępna po lewej wynika, że regularnie czytają nas 32 osoby i właśnie po tylu komentarzach będzie dodany następny rozdział!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
~M&N